Moje zainteresowanie minerałami doprowadziło mnie swego czasu do firmy Lily Lolo. Przeglądając ich produkty, zdecydowałam się na puder Flawless Matte.
Kosmetyk zamknięty jest w bardzo estetycznym, superwygodnym opakowaniu. Chciałam zwrócić Waszą uwagę na pomysłowe sitko. Nie jest ono - jak w innych kosmetykach tego typu - nakładką na całe opakowanie, lecz jedynie na pół. Oprócz tego mamy jeszcze obracaną przesłonkę, która umożliwia szczelne zamknięcie kosmetyku. Ma to wiele plusów - przede wszystkim kosmetyk nie wysypuje się - a co za tym idzie - nie marnuje. Umożliwia to noszenie go przy sobie i wykonywanie poprawek w ciągu dnia.
Teraz pozwolę sobie przytoczyć kilka obietnic producenta:
Biały puder matujący o właściwościach absorbujących sebum, zapewnia nieskazitelne wykończenie makijażu.
Nasz nagrodzony puder matujący jest wolny od ostrych chemikaliów, nanocząsteczek, parabenów, tlenochlorku bizmutu, talku, sztucznych barwinków, jest bezzapachowy i bez konserwantów
Lekki i pięknie rozdrobniony matujący puder pozwala makijażowi utrzymać się przez długi czas
Puder matujący zapewnia delikatną ostrość makijażu, idealne wykończenie oraz redukcję drobnych zmarszczek i skaz
Wybierz puder matujący, aby kontrolować świecenie się Twojej skóry
100% naturalny
Może być używany przez wegetarian i wegan
Zanim zacznę omawiać jego właściwości, chciałam zaznaczyć, że przed zakupem tego kosmetyku, stosowałam inny sypki puder - najzwyczajniejszy z Essence (Fix Matte!). Miał on wiele plusów - w zasadzie to miał same plusy. Początkowo uznawałam go za najlepszy puder jaki kiedykolwiek miałam - jednakże później okazało się, że zapycha. Dlatego właśnie zdecydowałam się na mineralny odpowiednik.
Ale wróćmy do Flawless Matte. Po pierwsze - kosmetyk na pewno jest bardzo wydajny. Po drugie - bardzo dobrze się nakłada. Owszem, w pierwszej chwili nieco bieli - zwłaszcza, jeżeli użyjemy go zbyt dużo - ale po roztarciu, nie ma śladu po tym efekcie. Puder bardzo ładnie matuje. Nie jest to jednak ten typ matu, który sprawia, że buzia wydaje się wręcz nienaturalna. Kosmetyk nie przyćmiewa naturalnego blasku twarzy, a jedynie trzyma w ryzach wydzielane sebum. W mojej opinii jest to zaleta, nie wiem jednak, czy dla osób posiadających cerę tłustą nie będzie zbyt słaby.
Podobnie jest z trwałością - po wzmiankowanym Fix Matte, moja buzia nie świeciła się wcale, aż do zmycia makijażu. W wypadku kosmetyku Lily Lolo - poprawki niestety są konieczne. Jednakże, wolę słabszy efekt bez zapychania.
Jedynym minusem opisywanego dziś pudru w porównaniu z Essence'owskim, jest fakt, że po użyciu tego drugiego skóra była idealnie gładka, bardzo przyjemna w dotyku. Lily Lolo nie daje tego efektu.
Podsumowując: puder Flawless Matte jest bardzo dobrym kosmetykiem. Jak już wspomniałam - nie wiem, jak będzie sobie radził u kogoś, kto ma większy problem z wydzielaniem sebum. Ja jestem z niego bardzo zadowolona, ponieważ moje potrzeby spełnia w 100%.