Ponieważ bardzo cenię kosmetyki Maca, postanowiłam pewnego dnia, że zamiast kupować kolejne szminki, których używać będę rzadko, zacznę kompletować kosmetyki, których mogę używać w codziennym makijażu. Postanowienie to spełniam sumiennie. ;) Co prawda jeszcze trochę mi brakuje, ale podstawię makijażu, czyli podkład mam i używam już od dawna. :)
Produkt zamknięty jest w charakterystycznym i bardzo uroczym opakowaniu. Czy uważam je za praktyczne? O tym poniżej.
Kosmetyk kosztuje 127 zł i jest bardzo wydajny. Kupiłam go jakoś pod koniec września i - mimo codziennego stosowania - zauważyłam o wiele mniejszy ubytek niż bym się spodziewała. Myślę, że wystarczy go jeszcze co najmniej na kolejne 3 miesiące, czyli w sumie pół roku używania, co uważam za całkiem niezły wynik.
Cerę mam dosyć jasną, a posiadany przeze mnie odcień - Light Medium - był bodajże trzecim w kolejności najjaśniejszym. Myślę zatem, że każdy znajdzie kosmetyk dostosowany do swojej skóry, ponieważ wybór jest dosyć duży.
Na nalepce nie znajduje się zbyt wiele informacji. ;) Powyższa naklejka odkleja się, ale znajdują się pod nią jedynie informacje dotyczące środków ostrożności. ;)
Teraz kilka słów o opakowaniu, ponieważ jest bardzo zmyślne. Mac wyszedł naprzeciw kobietom, które - w przeciwieństwie do mnie - nie mają bzika na punkcie pędzli. Do uchwytu przytwierdzona była bowiem gąbeczka powleczona kawałkiem materiału, który dało się zdjąć i uprać. W opakowaniu była również druga, zapasowa. Wybaczcie brak zdjęcia, ale zostawiłam tę gąbeczkę w domu. Obiecuję dodać jej zdjęcie. Pan w salonie Maca zapewnił mnie, że gąbeczka ta idealnie nadaje się do dozowania kosmetyku. Ja jednak kocham pędzle kabuki, więc - niestety - nie skorzystałam z proponowanego przez firmę sposobu. ;)
Dodatkowo pyłek zabezpieczony jest drugą, bardziej zbitą gąbką. Jej zastosowanie jest już typowo "zabezpieczające". ;)
Kosmetyk przesypuję do szklanej miseczki, ponieważ wygodniej mi w niej "wetrzeć" go w pędzel.
Podobno w zależności od tego, czy produkt aplikować będziemy poprzez wklepywanie, czy poprzez wcieranie kolistymi ruchami, efekt będzie nieco odmienny. Osobiście tego nie zauważyłam, ale może to dlatego, że ja mieszam obydwie metody w zależności od tego, która z nich jest wygodniejsza na poszczególnych częściach twarzy. ;)

A teraz najważniejsze: właściwości. Kosmetyk dobrze się rozprowadza, na twarzy nie tworzy zgrubień, nawet gdy krem nie wchłonął się idealnie. Absolutnie nie włazi w pory, jest bardzo delikatny. Krycie - po pierwszej warstwie - jest średnie. Dla mnie wystarczy, ale jeżeli ktoś ma do ukrycia więcej, to wystarczy, że nałoży na twarz dodatkową warstwę, ponieważ krycie da się budować. Nie tworzy efektu maski, nie podrażnia, nie waży się, wytrzymuje na twarzy cały dzień. Chyba nigdy nie miałam podkładu, z którego byłabym aż tak zadowolona. Oczywiście - duży procent mojego uwielbienia bierze się z faktu, że kosmetyk jest idealnie dobrany pod względem odcienia. I tu kolejny plus dla Maca: w ich salonach konsultanci zawsze mają dla Ciebie czas. Kiedy kupowałam poprzednie minerały w Douglasie (czyli - jakby nie było - miejscu, gdzie na zakupy wydaje się spore pieniądze, a więc i obsługi wymagać można) pani owszem, podeszła, wskazała dwa regały, obiecała, że wróci i tyle ją widziałam. A przecież w sklepie - bez odpowiednich akcesoriów - trudno sprawdzić samemu podkład, zwłaszcza mineralny. Do tego dochodzi światło charakterystyczne dla danego miejsca, które sprzedający zna, a klient nie.
Dość narzekania. Spójrzcie na efekt:
Podsumowując: tak, tak, i jeszcze raz tak! W tym podkładzie odpowiada mi wszystko! To najlepszy kosmetyk tego typu jaki miałam. W jego wypadku nawet dosyć wysoka cena mi nie straszna. Na pewno kupię ponownie.