Z uwagi
na fakt, że od jakiegoś czasu się starzeję, ostatnio uważniej oglądam
półki drogerii, których kiedyś nawet nie zaszczyciłabym spojrzeniem.
Mimo że na razie nie mam szczególnie widocznych zmarszczek (poza
bruzdami, które są ze mną mniej więcej od ukończenia liceum i niestety
się pogłębiają), w myśl zasady, że lepiej zapobiegać, niż leczyć,
zaczęłam się rozglądać za kremami przeciwzmarszczkowymi. Poprawka, nie
szukałam kremu przeciwzmarszczkowego, ale bardzo silnie nawilżającego
dla osoby 20+ z cerą mieszaną. A ponieważ takowego nie znalazłam (cera
mieszana najwyraźniej nie potrzebuje bogatego, mocno nawilżającego
kremu) zapytałam o radę swoją kosmetyczkę, a przy tym koleżankę, która
trochę zna moją skórę. Doradziła mi ona opisywany dziś krem Clarena
Microcollagen & Peptide Luxury Cream.
Jako,
że mam zaufanie do tej właśnie koleżanki, zakupiłam krem bez szemrania i
co prędzej przystąpiłam do jego testowania. Zanim jednak opowiem o
swoich wrażeniach, chciałabym wkleić tu opis kosmetyku pochodzący z
jednego ze sklepów internetowych:
Luksusowy
krem firmy Clarena z mikrokolagenem i opatentowanym kompleksem
peptydowym - PEPHA®-NUTRIX, który rozkurcza skórę wokół zmarszczek w
sposób podobny do botoksu. Clarena Microcollagen & Peptide Luxury Cream stymuluje
regenerację zniszczonych włókien podporowych skóry odpowiedzialnych za
jej jędrność, sprężystość i elastyczność. Biologicznie czynny kompleks
peptydowy powoduje wzmocnienie struktury skóry, przyspiesza metabolizm
komórek, napina, rzeźbi kontury i ponownie definiuje owal twarzy.
Synergistyczne działanie składników aktywnych kremu pozwala na
zapewnienie widocznego wypłycenia zmarszczek mimicznych i statycznych,
co stanowi bezinwazyjną alternatywę dla zabiegów
przeciwzmarszczkowych. Clarena Microcollagen & Peptide Luxury Cream polecany
jest szczególnie dla cer dojrzałych z wyraźną tendencją do utraty
elastyczności oraz jako bazę pod makijaż. W swoim składzie Clarena Microcollagen & Peptide Luxury Cream zawiera naturalne filtry ochronne UV.
Przyznam,
że opis brzmi więcej, niż zachęcająco. Jednakże gdybym przeczytała go
przed zakupem, miałabym wątpliwości, czy jest to krem dla mnie. Jak już
wspomniałam, zmarszczek jeszcze nie mam, ba! nie mam nawet skończonych
trzydziestu lat i zawsze unikałam sięgania po środki silniejsze, niż to
konieczne. Na ból głowy biorę zawsze jeden Apap, a na
dwudziestopięcioletnią cerę nakładam krem 20+. Ten krem prezentowany
jest jako 35+.
Koniec końców nie wyszłam na tym aż tak źle, ale co ja będę stosować jak będę miała 50?!
Opakowanie
jakie jest każdy widzi: praktyczne i standardowe. Za to konsystencja
jest interesująca. Krem jest bardzo bogaty i treściwy, ale absolutnie
nie ciężki. Mimo, że jest naprawdę bardzo gęsty (zobaczcie na zdjęciach
poniżej), nakładanie jest przyjemne. Na pewno nie jest to jeden z tych
kremów, które są niby dobre, ale mają konsystencję starej, dobrej Nivei, której nałożenie np. na rękę i przejechanie palcem skutkuje niemalże wyrwaniem włosków z tejże ręki.
Moja
twarz zdecydowanie lubi ten krem. Po nałożeniu skóra natychmiast się
rozluźnia i chłonie zawarte w nim składniki odżywcze. Kosmetyk wchłania
się szybko, ale działa długo. Najpierw - w przeciągu kilku, kilkunastu
minut wnika skórę umożliwiając nam nałożenie makijażu, czy pójście spać.
A później, już na spokojnie, odżywia skórę (tak, wiem, że w ten sposób
działają wszystkie kremy, ALE w przypadku Clareny zaskakujące jest to,
że w wierzchnie warstwy skóry wchłania się naprawdę BARDZO szybko, a
później naprawdę BARDZO długo odżywia warstwy położone niżej). Z uwagi
na silne nawilżanie, krem pomaga także na niedoskonałości, które
występują na skórze: podrażnienia, stany zapalne i otarcia, a także koi
ranki.
I
najważniejsze: efekty. Kremu używałam każdego wieczora począwszy od 8
maja, tj. przez ponad dwa miesiące. Nie będę się wypowiadać na temat
wszystkich obietnic, ponieważ niektórych zwyczajnie nie potrafię
zweryfikować. Nie jestem w stanie stwierdzić, że stosowanie kremu
pozwala na nowo zdefiniować owal twarzy, bo mój jak się uformował w
okresie dojrzewania, tak trwa po dziś dzień.
Jestem,
jednakże w stanie stwierdzić, że moje zmarszczki spłyciły się. Posiadam
dwie bruzdy przy ustach: ta z lewej jest wyraźnie głębsza (to od
złośliwego uśmiechania się półgębkiem), a prawa jest mniej głęboka i w
jej przypadku jest to stała tendencja. Nie twierdzę, że obie zniknęły.
Ale mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że widzę bardzo dużą różnicę.
Prawa jest obecnie ledwie widoczna (nawet dla mnie kiedy przypatruję jej
się z odległości 5 cm. Sądzę, że postronny obserwator w ogóle by jej
nie zauważył), a lewa spłyciła się o połowę (oczywiście połowa połowie
nie równa, moje nie były bardzo głębokie, jak np. tutaj). Zdecydowanie widzę różnicę.
Poza
samym działaniem przeciwzmarszczkowym, są również efekty bardziej
codzienne. Skóra jest zrelaksowana, ma ładny koloryt, krem jej nie
zapycha. Zapach jest bardzo ładny, stosowanie kosmetyku jest generalnie
bardzo przyjemne.
Trudno
mi wskazać jakieś wady, ale pamiętajcie, że recenzja jest pisana z
punktu widzenia osoby, która dopiero zaczyna swoją przygodę z kremami
przeciwzmarszczkowymi. Nie mam do czego przyrównać tego kosmetyku. Może
za pięć lat stwierdzę, że w porównaniu z innymi, z którymi miałam do
czynienia był fatalny. A może na zawsze będzie się plasował wysoko na
liście ulubieńców. Póki co, zdecydowanie jest na samym jej szczycie.
Cena
również nie jest w mojej opinii dramatyczna. Jasne, w salonie
kosmetycznym zapłacicie za słoiczek 50 ml około 70-80 zł, ale w
internecie znalazłam oferty już za 50-60 zł. Oprócz tego, jest możliwość
nabycia tuby o pojemności 200 ml za 90-120 zł. Uwzględniając wydajność
kremu (zdjęcie powyżej prezentuje stan zużycia po ponad dwóch
miesiącach), uważam, że nawet najwyższa z podanych cen, tj. około 30 zł
miesięcznie, jest akceptowalna.
Nie miałam jeszcze nic z tej firmy ale to kolejna pozytywna opinia na temat ich produktów którą czytam :)
OdpowiedzUsuńCiekawa opinia ;) Ja z kosmetykami z Clareny mam do czynienia na cwiczeniach z kosmetologii i wydają się byc dobre :)
OdpowiedzUsuń