piątek, 24 maja 2013

Zakupy zza oceanu i słowo wytłumaczenia

Nim przejdę do sedna notki chciałam serdecznie przeprosić Was za swoją niemal miesięczną nieobecność, której nie poprzedziło żadne słowo wytłumaczenia. Powodów jest kilka: z jednej strony potrzebowałam chwili odpoczynku od bloga - było nie było prowadzę go bez przerwy od prawie dwóch lat. Z drugiej - nie dałam rady czasowo - najpierw były przygotowania do ślubu, później podróż poślubna, a obecnie całkowicie pochłonęło mnie pisanie pracy magisterskiej. Jestem co prawda już w połowie, ale i tak przez najbliższy tydzień, blog może jeszcze nie być aktualizowany każdego dnia. Tym niemniej informuję, że wróciłam i póki co nigdzie się nie wybieram. :)
Chciałam też powiedzieć, że kupiłam w końcu nieco lepszy aparat, więc za jakiś czas (kiedy napiszę pracę, przeczytam instrukcję obsługi i nauczę się obsługiwać tryb ręczny ;)) jakość zdjęć powinna się poprawić. :)

Wczoraj mój osobisty Wąż zrelacjonował dla Was naszą podróż do kraju kwitnącego hamburgera (co ciekawe na całym Manhattanie widzieliśmy tylko jednego McDonald'sa i dwie restauracje Burger King). Dziś ja dorzucę swoje trzy kosmetyczne grosze i pokażę Wam co związanego z tematyką bloga udało mi się nabyć.
Początkowo myślałam, że przyjadę ze stosem Urban Decay, NARS, Too Faced i innych rzeczy u nas niedostępnych, ale ostatecznie udało mi się zachować rozsądek i kupiłam tylko to, co mam szansę zużyć.


Zaczęło się od tego, że zapomniałam z domu eyelinera. Czym prędzej pobiegłam do Maca celem nabycia eyelinera "i niczego więcej". Nie jestem zdziwiona, że się nie udało, bo ceny były naprawdę niezłe. Za wszystkie powyższe zakupy zapłaciłam około 110 dolarów, czyli cirka 350 zł. Myślę, że w Polsce wyszłoby co najmniej ze 150 zł więcej.


Zrealizowałam też w końcu swoje marzenie związane z posiadaniem paletki UD Naked. Wahałam się mocno między prezentowaną tutaj pierwszą odsłoną, Naked 2. Ostatecznie wzięłam tę, bo kolory były mi jakoś bliższe. Paletka sprzedawana jest z próbką bazy, więc i ją będę miała okazję wypróbować. 



Ostatniego dnia nabyłam jeszcze prasowany puder Clinique (to mój pierwszy kosmetyk tej firmy;)) i błyszczyk Lancome. Moja Juicy Tube jest już na wykończeniu, a ponieważ bardzo polubiłam jej formułę, postanowiłam spróbować czegoś innego. Uwielbiam aplikator tego błyszczyka, maluje się nim superwygodnie!



I to chyba wszystko. :) Jeżeli znajdę coś, o czym zapomniałam pokażę Wam przy najbliższej okazji. 
A co działo się u Was przez ostatni miesiąc? :)


13 komentarzy:

  1. Dobrze, że uż wracasz, zakupy świetne, cieszę się, że podróż była udana :) U mnie w zasadzie kilka nowości, przede wszystkim nowy aparat, bo stary umarł śmiercią naturalną (po 6 latach padła matryca) i nowe współprace :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne produkty. Cienie z paletki Naked są piękne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że kiedyś pozwole sobie na Naked 2 :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Naked 2 kiedyś kupię sobie tą paletkę. jest cudowna :)

    OdpowiedzUsuń
  5. no zakupy ładne:) fever glossy bardzo lubię i mam nadzieję, że będziesz z niego zadowolona:)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne zakupy :D kurczę.. tylko pozazdrościć :) a cieszę się z powrotu!

    OdpowiedzUsuń
  7. Łupy :D
    Dobrze, ze wracasz, ale raczej każdy zrozumie, że miałaś sporo (i nadal masz) na głowie, no i że czasami trzeba odpocząc od wszystkiego, nawet tego, co się lubi i kocha.
    Witaj z powrotem:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaa paletka z cieniami ma świetne kolory! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. paletkę miałam i szału nie ma...

    OdpowiedzUsuń
  10. świetne zakupki :)
    fajnie, że wracasz :)
    powodzenia w pisaniu mgr!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja bym się pewnie rzuciła na covergirl i ta firmę, której drugi człon się nazywa formula, a pierwszego nie pamiętam. :P Pewnie jeszcze Revlon bym opanowała, bo ceny niższe niż w PL :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...