poniedziałek, 15 lipca 2013

Rimmel Galm Eyes Quad - zestaw cieni



Jakiś czas temu otrzymałam do przetestowania zestaw kosmetyków firmy Rimmel. Wśród nich znalazła się czwórka cieni do powiek. Póki co nie miałam okazji przetestować tej części oferty firmy Rimmel, więc z tym większą przyjemnością przystąpiłam do maziania się. :)


Kolory są bardzo ładne i bardzo moje. Są dwa fiolety (wiadomo, każdy widzi kolory nieco inaczej, ale górny cień, w mojej opinii, naprawdę ma w sobie coś z fioletu ;)), turkus z brokatowymi drobinkami, oraz piękny, neutralny złotobeż. ;) Gdybym mogła sama wybrać wersję kolorystyczną, na pewno zdecydowałabym się właśnie na tę. Na powierzchni cieni wytłoczone są poduszkowe wzorki, oraz korona - logo firmy. W zależności od koloru (a co za tym idzie - struktury cienia), wzory ścierają się z różną prędkością. Całość zamknięto w czarnej, lśniącej ramce. Wieczko zrobiono z przezroczystego plastiku, który szybko się rysuje i brudzi (patrz zdjęcie nr 2), przez co przyjemne dla oka pudełeczko szybko zaczyna wyglądać po prostu brzydko.


Aplikator - jak zwykle w przypadku tych maluchów z gąbeczkami dołączanych do tego rodzaju cieni - jest słaby i w mojej opinii w ogóle nie przydatny.
Same cienie są - jak już wspominałam - bardzo różne. Dosyć dobre krycie ma jedynie turkus - to w ogóle najlepszy cień w całej czwórce. Jako jedyny jest stuprocentowo gładki, nie pyli się i jest zdecydowanie najtrwalszy. Z jaśniejszym fioletem i beżem też da się pracować - obydwa mają średnie, ale jeszcze przyzwoite krycie. Beż dosyć mocno się pyli. Ciemniejszy fiolet jest najsłabiej napigmentowany i dlatego - mimo że poza tym pracuje się z nim nieźle - nie znalazłam dla niego zastosowania w swoim makijażu.
W kwestii trwałości: jest nieźle. Cienie nie rolują się, ani nie spływają. Po około sześciu godzinach zaczynają znikać z moich nieco tłustych powiek. Należy dodać, że kolor, jaki uzyskuje się na powiekach jest znacznie jaśniejszy, niż zaprezentowany poniżej.


Podsumowując: choć zaprezentowany tutaj zestaw cieni nie jest zły, na mnie osobiście wrażenia nie zrobił. Znam mnóstwo cieni o lepszej pigmentacji i trwałości, które da się kupić za mniej. Może gdybym nie spotkała na swojej drodze Inglotów, czy Sleeków byłabym pod większym wrażeniem. Dużym plusem czwórki są kolory - wszystkie są ładne, nietuzinkowe i dobrze do siebie pasują. 
Te cienie nie są bublem, ale uwzględniając, że zestaw kosztuje 30 zł, uważam, że lepiej zdecydować się na 3 cienie Inglot Freedom System, bądz paletkę Sleeka.

15 komentarzy:

  1. Jakos nie bardzo mi sie te kolorki tak lacznie podobaja...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie miałam nigdy cieni z Rimmela i raczej mnie nie kuszą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. kolorki faktycznie ładne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładne kolory szkoda, że pigmentację maja kiepską.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, zwłaszcza, że to takie kolory, które powinno być widać.

      Usuń
  5. Amen. Mam wersję z brązami ale jednak nie zaryzykowałam wyjścia w nich do ludzi :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie też mam na tyle dużo lepszych cieni w tych kolorach, że i u mnie zastosowanie tej czwórki jest praktycznie zerowe.

      Usuń
  6. Nie przepadam za paletkami tego typu, i zgadzam się z tym że lepiej zainwestować w 3 cienie z inglota za taką cenę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolory ładne, ale ogólnie średniak...

    OdpowiedzUsuń
  8. A mi kolorki srednio przypadły do gustu, nie moja paletka kolorystyczna :(

    kosmetycznieee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. kolorki nie dla mnie, fioletu i tego morskiego bym nie używała.. a cena na prawdę wysoka! lepiej zainwestować w paletę sleeka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kolorki nie za bardzo mnie przekonują,jedynie turkus jest ładny:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Średnie te kolory,nie wywołały u mnie zachwytu.

    OdpowiedzUsuń
  12. Fajna kompozycja cieni. Ale pedzelek pacynka oczywiście nie jest przydatny do niczego

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...