Nie mam recenzji, ani posta, ani dobrego wytłumaczenia, bo przecież chyba żadna z was nie uwierzy, że na całe 4 dni przed wigilią można wpaść w szał przygotowań.
Nie jest tak, że zamierzam u siebie gościć trzydziestoosobową rodzinę. Ba, święta spędzam u rodziców, którym trzeba oczywiście pomóc, ale praca jest uczciwie rozłożona na czworo. Nie, powodem, dla którego nie mam czasu na nic jest fakt, iż odwiedziłam dom rodzinny po dłuższej nieobecności. Co więcej, wszyscy znajomi, których w ciągu roku trudno złapać, również są osiągalni. To właśnie dlatego robię pewne rzeczy w zupełnie nieodpowiednich dla nich porach (np. ozdabianie pierniczków za dnia, choć wiadomo, że wolno to robić JEDYNIE po zmroku! ;)). W dniu dzisiejszym czeka mnie jeszcze staranne porządkowanie połowy domu jednorodzinnego, pakowanie sporej liczby prezentów i przygotowywanie jedzenia na wieczorne spotkanie "opłatkowe" z przyjaciółmi. Jestem umówiona na 19, a sami widzicie, która jest godzina. Nie mogę obiecać, że sytuacja się poprawi, bo po prostu nie wiem, co będę robić jutro. Z tego powodu już się z wami żegnam i przepraszam za odrobinę przestoju. Mam nadzieję, że pozostaniecie przy blogu mimo niedogodności i będziecie mnie odwiedzać zarówno teraz, kiedy czas pozwala zaledwie na skreślenie kilku szybkich zdań, jak również po świętach i sylwestrze, kiedy wrócę do regularnego blogowania.
A tak właśnie pracuje mój mały pomagier
Okres przedświateczny zawsze jest gorący :)
OdpowiedzUsuńU mnie koniec świata mija całkiem spokojnie :D Jutro zaczynam piec !
OdpowiedzUsuńpiesek mnie w sobie rozkochał od razu:D
OdpowiedzUsuńJaki słodki piesek :) Ja jutro zaczynam świąteczne wypieki ;))
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news ;*
Ja też dziś wpadłam w wir przygotowań. Już od 5:30 na nogach i działam!
OdpowiedzUsuńja piekłam pierniczki :)
OdpowiedzUsuńten placuszek wyglada strasznie smacznie :D
OdpowiedzUsuń