Szampon
Kerastase Resistance otrzymałam w prezencie kiedy moje włosy były w
dosyć średnim stanie. Jest to kosmetyk do włosów osłabionych na skutek
działań mechanicznych (np suszenie suszarką, czy wiązanie w kucyk).
Wysokie, mocno ściśnięte kucyki uwielbiam, włosy czeszę wyłącznie
okropną, drucianą szczotką (co poradzę, że kiedy próbuję radzić sobie
taką z naturalnym włosiem to cały czas mam wrażenie, że w ogóle nie
rozczesuje?!) uznałam zatem, że jest to produkt zdecydowanie dla mnie.
Jakie efekty przyniosło u mnie jego stosowanie?
Pierwsza
nieprzyjemna rzecz, która rzuca się w oczy to SLeS w składzie. Uważam,
że w szamponie do włosów osłabionych, który kosztuje naprawdę sporo
pieniędzy, jest to niedopuszczalne.
Opakowanie jest generalnie
porządne - bardzo solidne, plastik jest wytrzymały i nie wydaje mi się,
żeby nawet wielokrotne rzucanie mogło wpłynąć na jego integralność.
Jednakże posiada ono dosyć dziwny dozownik, który nie tylko jest
nieodłączną częścią całej butelki, ale także jest duży, a nie
posiadający silikonowego zwieracza. ;) W efekcie, aby nie uronić ani
kropli naszego drogocennego szamponu butelkę należy trzymać w naturalnej
pozycji, a więc dnem do dołu. Wskutek działania praw fizyki szampon
opada więc na dno. Twarda butelka sprawia, że nie można wycisnąć
kosmetyku, zatem jedyną alternatywą jest stanie z wyciągniętą ręką i
oczekiwanie, aż prawa fizyki zrobią swoje i choć odrobina specyfiku
wyleci nam na rękę. Ponieważ szampon jest gęsty, a łazienka w zimie bywa
zimna, wydaje się, że proces ów trwa w nieskończoność.
Ale to już takie moje zrzędzenie.
Jeżeli
chodzi o działanie właściwe to szczerze powiedziawszy mam trochę
problemów z jego opisaniem. Z jednej strony zauważyłam zdecydowanie, że
moje włosy są inne - bardziej mięsiste, ciężkie, jakby czymś wypełnione.
Po użyciu tego szamponu zabezpieczanie końcówek przy pomocy oleju, czy
innego jedwabiu nie okazało się konieczne. Także jeżeli chodzi o mnie
muszę przyznać, że zauważyłam pozytywne działanie, ale nie wiem, czy nie
był to efekt wyłącznie doraźny (było nie było silikony też oblepiają i
wypełniają włosy, a po ich zmyciu efekt mija). Po odstawieniu szamponu
spora część tego efektu zniknęła. Z drugiej strony chyba wszystko co
nakładamy na włosy wymaga ciągłego stosowania, żeby różnica była
odczuwalna.
Podsumowując: jestem
całkiem zadowolona z działania tego produktu. Uważam jednak, że jego
cena jest zbyt wysoka uwzględniając, że w składnie mamy SLeS, i biorąc
pod uwagę, że po odstawieniu szamponu spora część efektu mija.
zaciekawiłaś mnie tym produktem ;))
OdpowiedzUsuńbrzmi ciekawie!
OdpowiedzUsuńPosłodzę Ci troszkę i powiem , że uwielbiam Twojego bloga. Czytam go właśnie od początku i jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńJak miło!! :)
Usuńja na razie stosuje mycie szamponami bez sls i oleje, ale jesli nie przyniesie rezultatow t moze sprobuje:)
OdpowiedzUsuńa nie masz problemu ze zmywaniem olejów bez sls?
UsuńJa chyba nie jestem przekonana, wkurza mnie czekanie aż łaskawie produkt wyleci na rękę ;D
OdpowiedzUsuńMnie też, potwornie!
UsuńMiałam próbki owych kosmetyków, ale zgadzam się, że w tej cenie wymagam chociażby ciut lepszego składu :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs, w którym nagrody ufundowała firma Candel Design: http://madamegreen-testerka.blogspot.com/2012/12/zapraszam-na-moj-swiateczny-konkurs-z.html
OdpowiedzUsuńZostałaś wytypowana do udziału w Liebster Blog :) Zapraszam na http://iwonka-bloguje.blogspot.com/2012/12/liebster-blog.html :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o nim, ale obecnie poluję na ocet malinowy etc.
OdpowiedzUsuńRecenzja bardzo dla mnie ciekawa, bo w pracy mam styczność z tymi produktami. Dostałam też 3 produkty tej firmy - 2 odżywki i Cement Termiczny. Po zastosowaniu odżywki i cementu, czy też innych produktów Kerastase moje włosy też są mięsiste, jakby grubsze. Są też wygładzone, ale po godzinie puszenie powraca, więc nie widzę sensu. Kosmetyki oddam mamie;)
OdpowiedzUsuńbrzmi ciekawie :) pomysle o nim jesli moje wlosy kiedys bede w ciezkim stanie (odpukac w niemalowane ;))
OdpowiedzUsuń