Już kilka razy denerwowałam się na łamach tego bloga na sprzedawców drogeryjnych. Dziś postanowiłam zebrać moje spostrzeżenia na ich temat w jednej notce i podzielić się z Wami 10 typami ekspedientów, jakich najczęściej spotykam w sklepach z kosmetykami. Oczywiście notatka pisana jest z przymrużeniem oka i nie należy jej brać w 100% poważnie. Zaczynamy!
1. Nie wiem, ale chętnie doradzę.
Miejsce występowania: niestety każda drogeria.
Cechy charakterystyczne: sprzedawca taki charakteryzują się tym, że mimo iż nie zna większości produktów, które ma na półkach, nie przeszkadza mu to w wyrażaniu odważnych i często bardzo zdecydowanych sądów. Każdy kosmetyk, o który pytamy jest wart polecenia, doskonały i najlepszy. I co z tego, że pani proponuje nam kosmetyk do cery tłustej, podczas gdy posiadamy suchą. Jeżeli poprosimy o pomoc w dobraniu korektora, osoba kierująca się w życiu tą filozofią rzuca się nam do pomocy z profesjonalną miną. Wszelkie sugestie w rodzaju: "wydaje mi się, że ten odcień jest dla mnie zbyt jasny", zbywa pewnym siebie: "to kwestia światła, zobaczy pani, że w naturalnym świetle kolor będzie idealny". Efekt? Po powrocie do domu odkrywamy, że korektor jest tak jasny, że nie możemy go nosić nawet wymieszanego z bronzerem, ponieważ wyglądamy jak obsypane mąką.
Co robić: najlepiej nie dać punktu zaczepienia. Odpowiadać półsłówkami i próbować stracić zainteresowanie. Zdecydowanie lepiej wyjdą nam samodzielne zakupy.
2. Klient się nie zna, wcisnę byle co.
Miejsce występowania: raczej drogerie wysokopółkowe, ale nie tylko.
Cechy charakterystyczne: jest to sprzedawca, który wie co sprzedaje i wiedzę te wykorzystuje, żeby z uśmiechem przekonać klienta do zakupu tego, co on chce mu sprzedać. To czego potrzebuje klient nie ma tutaj znaczenia. Mówimy komuś takiemu, że szukamy bronzera z tej i tej firmy. Pech chce, że akurat nie mają odcienia, którego potrzebujemy. Ten typ sprzedawcy nie zamierza się tym przejmować - prowadzi nas do półeczki z różami i mówi, że ten odcień będzie idealny. Celowo nie używa słowa bronzer - przecież nie chce wyjść na idiotę, jeżeli okaże się, że jednak wiemy co do czego. Zaaferowana kobieta pyta o łagodny szampon do włosów? Sprzedawca z zadowoloną miną zaproponuje kosmetyk z SLeS na początku składu, bo przecież "szkodliwy jest tylko SLS, jeżeli ma pani SLeS to nie ma się o co martwić". Czasem można go pomylić z typem nr 1, bo w gruncie rzeczy nigdy nie wiadomo co wynika z niewiedzy, a co z potrzeby sprzedaży.
Co robić: jeżeli mamy czas i energię, można wytykać błędy. Jeśli nie - najlepiej unikać.
3. Ja się znam, co mi tu będzie mówił.
Miejsce występowania: zdecydowanie częściej drogerie z tańszymi kosmetykami.
Cechy charakterystyczne: jest to typ podobny do prezentowanego w punkcie 2. Różnica polega jednakże na tym, że nr 2 jest zawsze miły, uśmiechnięty i pozytywnie nastawiony, a nr 3 jest po prostu opryskliwy. Zadając pytanie, mamy wrażenie, że przeszkadzamy w pracach nad lekarstwem na raka. Nr 3 często nie ma pełnych danych na temat tego, co mówi, ale ponieważ założył, że klient jest idiotą, nie zamierza tracić czasu na zastanawianie się nad tym, że gada głupoty. Jeżeli szukamy lakierów Virtual, skieruje nas do alejki, gdzie leży Joko. Kiedy powtórzymy, że szukamy Virtual, a nie Joko, wzniesie oczy do nieba i z miną pełną pożałowania dla naszego poziomu intelektualnego powie nam, że Joko i Virtual to dokładnie ta sama firma.
Co robić: najlepiej omijać drogerię, w której występuje.
4. Zmiażdżę wzrokiem, co mi będzie łaził.
Miejsce występowania: na ogół tańsze drogerie. Wariant występujący w tych z wyższej półki przyjmie tę filozofię, jeżeli nie będziemy odpowiednio ubrani.
Cechy charakterystyczne: Na dokonanie zakupów mamy 35 sekund. Jeżeli będziemy mieli czelność kręcić się po drogerii dłużej, sprzedawca wyznający tę filozofię będzie za nami chodził i rzucał nam złe spojrzenia. Stajemy przy półce z Essence i już widzimy wycelowany w siebie stalowy wzrok. Chowamy się za regałem z masłami, a złe oko pojawia się zza balsamów. Podchodzimy do kasy, a rentgen w oczach bada, czy nie wynieśliśmy czegoś w torebce.
Co robić: chyba tylko chodzić na zakupy z listą. Jeżeli wydaje nam się, że teren jest czysty, a złe oko pojawi się znikąd, musimy salwować się ucieczką.
5. Zapytam i pójdę.
Miejsce występowania: każda drogeria.
Cechy charakterystyczne: osoba wyznająca tę filozofię chętnie by nam pomogła, ale po prostu nie ma czasu. Owszem, podejdzie do nas, wskaże nam półki, na których znajdują się produkty, które nas interesują, ale później pobiegnie do innych, niezwykle pilnych spraw. Konia z rzędem temu, komu uda się ponownie zyskać uwagę numeru 5. Jeżeli nawet uda nam się go zagaić, za Chiny Ludowe nie przywołamy go ponownie do półki, na której znajduje się interesujący nas produkt.
Co robić: poszukać innego sprzedawcy. ;)
6. Sprawdzę na zapleczu.
Miejsce występowania: każda drogeria.
Cechy charakterystyczne: jest to typ mający wspólne korzenie z numerem piątym. Różnica polega na tym, że o ile Piątka naprawdę miewa co innego do zrobienia, Szóstka po prostu przychodzi do pracy za karę. Rozmowy z klientami nudzą ją, więc, żeby ich uniknąć, jak najszybciej stara się znaleźć pretekst do odwiedzenia zaplecza. Wychodzi, żeby poszukać odpowiedniego odcienia (mimo że na standzie znajduje się 5 kosmetyków w tym kolorze), zobaczyć czy poszukiwany przez nas produkt przyszedł z nową dostawą, czy też wykonać telefon do innej drogerii. Naprawdę wierzycie, że wróci? Ja zwątpiłam 5 minut temu.
Co robić: jeżeli mamy dużo czasu i jesteśmy złośliwi, możemy czekać na sprzedawcę, psując mu tym samym jego plan.
7. Jak facet to się nie zna.
Miejsce występowania: w zasadzie wszędzie, ale z moich obserwacji wynika, że zdecydowanie częściej w tańszych drogeriach.
Cechy charakterystyczne: "facet szuka kosmetyku dla dziewczyny? Nawet nie będę go słuchać, przecież i tak nie wie po co przyszedł". Te typ sprzeda twojemu lubemu pędzel duo fibre mówiąc, że to flat top, zaproponuje zwyczajny lakier, podczas gdy wyraźnie prosiłaś narzeczonego o matowy i będzie się upierać, że poszukiwana przez niego kolekcja Essence nie istnieje, mimo iż chłopię osobiście widziało ją przed chwilą w Internecie.
Co robić: jeżeli luby jest pojętny i chce mu się słuchać o kosmetykach, należy go przeszkolić, żeby zagiął sprzedawcę.
8. Ogląda tanie firmy, nie warto się starać.
Miejsce występowania: drogerie z wyższej półki, w których znajdują się pojedyncze szafy z tańszymi kosmetykami.
Cechy charakterystyczne: Kiedy wchodzisz, wita cię z uśmiechem. Kiedy widzi, że podchodzisz do szafy z tanimi kosmetykami, natychmiast klasyfikuje cię jako hołotę, która przyszła się powłóczyć i pomalować samplami, a może nawet - o Boże - coś ukraść. Nie spuści cię z oka, a jego twarz przez cały czas będzie wyrażać jak bardzo tobą gardzi.
Co robić: podejść do innego sprzedawcy i kupić 14 szminek Chanel i 4 rodzaje Meteorytów. Tak na złość. ;))
9. MOJE drogocenne próbki.
Miejsce występowania: drogerie, które dają próbki kosmetyków.
Cechy charakterystyczne: chcesz przetestować podkład zanim go kupisz? Miałabyś ochotę na próbkę perfum, żeby zobaczyć, czy na wieczór przypasują ci tak samo jak w sklepie? Zapomnij! Próbki są tylko jego i na pewno nie po to, żeby dawać je byle komu. Jeżeli już wymusisz na nim choć odrobinkę będziesz się czuł jak złodziej, który przychodzi i żąda nie wiadomo czego. "Jakby tak każdemu dawać próbkę to po co w ogóle coś kupować?".
Co robić: jeżeli macie żelazne nerwy to codziennie prosić o kilka próbek. Jeżeli nie - uciekać w popłochu.
I typ najważniejszy, najlepszy i najbardziej pożądany:
10. Nie narzucam się, ale chętnie pomogę i ani się nie spostrzeżemy jak obgadamy wszystkie nowości i pójdziemy na kawę.
Miejsce występowania: na szczęście wszędzie.
Cechy charakterystyczne: sprzedawca zna swój towar i stara się poznać preferencje i potrzeby klienta. Nie dyszy nam w kark, tylko zostawia czas na ostateczną decyzję, a kiedy widzi, że szukamy go wzrokiem daje znać, że zaraz podejdzie. Doradzi nam produkt odpowiedni do naszych potrzeb i da się wciągnąć w dyskusję o wyższości podkładów mineralnych nad klasycznymi. Na koniec poinformuje o aktualnej promocji i zaprosi ponownie.
Co robić: być miłym, szanować i nie wystraszyć, bo taki sprzedawca to skarb.
Czy spotkaliście się z przytoczonymi typami sprzedawców? Podzielcie się swoimi spostrzeżeniami.
Ja 10 jeszcze nie spotkałam. 9 jest w większości aptek...niestety ;/ . Ja w Douglasie spotkałam się z typem, którego tu nie ma. Mianowicie: JA SIĘ ZNAM ,ale w wersji : przecież wiem lepiej, co będzie dla pani dobre!
OdpowiedzUsuńTo coś pomiędzy 1 a 2 ;)
UsuńTyp 10 jest na wymarciu i powinien być pod ścisłą ochroną.
OdpowiedzUsuńJa rzadko korzystam z dobrych rad pań sprzedających, może dlatego, że poznałam to trochę od środka.
W kwestii rezerwatów dla numeru 10 - w pełni się zgadzam.
Usuńo świetny post!
OdpowiedzUsuńhahah
Informację jak najbardziej trafne ;)
Cieszę się, że się podoba :)
UsuńNiestety ale tak jest...nie dziwię się,że ludzie wolą zamawiać rzeczy przez Inernet :)
OdpowiedzUsuńSama należę do tego grona. Ale nie mogłabym całkowicie zrezygnować z "normalnych" zakupów, bo to świetny poprawiacz humoru.
UsuńNr 9 występowanie: głównie apteki ;0
OdpowiedzUsuńCzęsto występuje również typ cichociemny, bądź też ninja - niby gdzieś się kręci, jednak gdy chcemy podejść i poprosić o wskazanie chociażby półki z danym kosmetykiem, nagle w tajemniczy sposób znika.
OdpowiedzUsuńTyp 10 faktycznie rzadko spotykany, ale za to jak poprawia humor! :)
To prawda - ninja to bardziej hardkorowa typu 6 ;)
UsuńSuper post, ja spotkałam każdego typa :P
OdpowiedzUsuńZ tymi próbkami to prawda, a jak już Panie z apteki dają mi jakieś próbki to zazwyczaj są to kremu 50+ i wtedy zastanawiam się czy wyglądam aż tak źle i staro (mam 15 lat) :D hehe/
OdpowiedzUsuńnajczęściej to chyba pierwszy typ jest spotykany :D ale sama prawda!
OdpowiedzUsuńW pełni się zgadzam. Często w tańszych drogeriach nie poinformują biednych ekspedientek, co dokładnie sprzedają.
Usuńheh numer 8 :P spotkałam się z nim w douglasie kiedy przyszłam zobaczyć czy jest limitka z Essence, którą pragnęłam mieć, a w Naturze już nie było nic :D
OdpowiedzUsuńPisząc ten typ dokłądnie to miałam na myśli ;)
UsuńPunkt 4. Przyszłam kiedyś do Sephory ubrana na sportowo - od samego wejścia do wyjścia byłam obserwowana niczym złodziej!
OdpowiedzUsuńSymboliczna staje się tu scena z Pretty Woman ;)
UsuńŚwietny post ;) niestety 10 coraz rzadziej spotykana... dlatego na ogół nie korzystam z rad "miłych" pań ;)
OdpowiedzUsuńJa 10 spotkałam póki co tylko raz :P A żałuję bo najczęściej trafiam na sprzedawców, którzy pojęcia zielonego nie mają o czym do nich mówią, otwierają nie-testery, dyszą w kark i próbują robić ze mnie idiotę :P
OdpowiedzUsuńPowinnam poświęcić chyba oddzielny post otwieraniem nie-testerów.
Usuńświetne! dodałabym tu jeszcze podział na sprzedawcę: W CZYM PANI POMOC? A MOZE POMOC? A MOZE MAMY TUTAJ TRITIRITIRITITITUTUTUTUURATATTA...... i .
OdpowiedzUsuńTo jest tak zwany typ trajkoczący ;)
Usuńrzadko spotykam dziesiąty typ ..
OdpowiedzUsuńucięło mi: i drugi czyli: nie widzę Cię, jestem taka zajęta.
OdpowiedzUsuńNajlepszy jest numer 4, uważam, że własnie w tych drogeriach droższych częściej to występuje, nienawidzę jak ktoś się na mnie gapi gdy szukam sobie jakiegoś kremu albo coś...
OdpowiedzUsuńI dlatego kiedy potrzebuję porady albo nie wiem na co się zdecydować idę zawsze do ulubionej drogerii gdzie jest pani nr 10:) U niej jeszcze nigdy nie kupiłam czegoś czego bym żałowała:D gdy idę do Rossmana lub Natury to tylko po coś pewnego lub po coś co już miałam bo wiem że tam albo się nie znają, albo wcisną byle co:)
OdpowiedzUsuńCeń ten skarb, dopieszczaj.
Usuńpunkt nr 4 ;) - uśmiałam się :D i teraz wchodzę z listą zakupów
OdpowiedzUsuńI słusznie! ;)
UsuńNumer 8 też często zdarza się w przypadku ochrony... rozumiem, że to ich praca, ale przez to przestałam kompletnie chodzić do jednego Rossmana, ochroniarz chodził za mną dosłownie krok w krok i patrzył nas ręcę, żebym przypadkiem czegoś nie zwędziła! Przez taką kontrolę też można stracić klienta :/
OdpowiedzUsuńMam dla ciebie 6 słów: Rossman, przy, Piotra, Skargi, w , Katowicach. ;)
UsuńJa trafiłam na 10 dwa razy w życiu:) to chyba sukces:)hehe
OdpowiedzUsuńnienawidzę jak traktują mnie jak złodzieja (skreciłam nogę i noszę niezbyt eleganckie buty...)
OdpowiedzUsuńTo twoja sprawa, jakie nosisz obuwie. Ale dla zakupów trzeba cierpieć, następnym razem włóż Louboutiny ;)
UsuńCudowny wpis! :D
OdpowiedzUsuńOkazuje się, ze na swojej drodze perfumeryjno-drogeryjnej spotkałam każdy z Twoich typów :)
Ja nie wiem czemu tacy ludzie pracują w drogeriach ;P na pierwszym miejscu powinni przyjmować blogerki, jeżeli składają aplikację :P
OdpowiedzUsuńBardzo trafne spostrzeżenia, nic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuń8- niestety bardzo często się z tym typem spotykam ;/ wkurzające jak nie wiem co !
OdpowiedzUsuńNumer 4 - mam wrażenie, że tacy sprzedawcy są we wszystkich Naturach, a szczególnie ochroniarze. Obserwują każdy ruch, jakbym pół sklepu miała wynieść w torebce :P
OdpowiedzUsuńO tak, nr 8!
OdpowiedzUsuńświetne i jakże znajome!
OdpowiedzUsuńJa spotkałam się z nr 10 ! Pani była taka miła i doradziła mi dobry tani kosmetyk !
OdpowiedzUsuńna szczescie rzadko korzystam z rad sprzedawcow ;)
OdpowiedzUsuńciekawe jakim typem ja jestem :D
OdpowiedzUsuń@iv90: w Naturze są ochroniarze?
btw w drogeriach kradną na potęgę, niestety
Tylko "dziesiątki jeszcze nie spotkałam :(
OdpowiedzUsuńZawsze się zastanawiałam, dlaczego one tak na nas patrzą, to, że nie weszłam do drogerii w szpilkach i sukience nie znaczy, że trzeba zerkać na mnie jak na złodzieja. Przecież, panie pracujące w droższych drogeriach nie są od nas na jakimś wyższym stopniu w społeczeństwie. gdyby tak było prowadziłyby np. własną firmę, a nie pracowały tak gdzie pracują.
OdpowiedzUsuńNajbardziej wkurza mnie typ nr dwa i wtedy najczęściej albo wychodzę z drogerii albo urządzam pojedynek na spojrzenia.
OdpowiedzUsuń