Ponieważ dzień mam dziś bardzo leniwy, chciałam dodać równie leniwą i niewymagającą recenzję. Produktu Intimea używam już od dłuższego czasu i - będąc zadowoloną z jego działania - postanowiłam wziąć go na tapetę. Jednak kiedy sprawdziłam jego skład zbaraniałam. Przeprowadziłam małe domowe dochodzenie i szok się powiększył. O co chodzi? O to, że nie tylko ta emulsja, ale również wszystkie inne kosmetyki do higieny intymnej, które miałam pod ręką zawierają w składzie (bardzo wysoko, bo na drugim miejscu!) SLS! Z jednej strony mamy na buteleczce kilka informacji, że jest to produkt przebadany ginekologicznie, że hipoalergiczny, a z drugiej - w składzie bardzo silny detergent. Zupełnie tego nie rozumiem - SLS jest podobno silnie podrażniający, do tego stopnia, że większość włosomaniaczek stara się wyeliminować go z szamponów (a mimo wszystko sądzę, że skóra głowy jest nieco mniej wrażliwa niż okolice intymne), a tu znajduję go na drugiej pozycji w emulsji, która z samego założenia ma być superdelikatna?! Może ktoś z komentujących będzie umiał mi to wytłumaczyć, może SLS SLSowi nie równy i w określonych sytuacjach jest mniej szkodliwy, niż w innych?
Mimo powyższego chcę jednoznacznie zaznaczyć, że mnie emulsji używało się bardzo dobrze. Muszę jednakże dodać, że od czasu do czasu zdarza mi się umyć włosy szamponem z SLS i mnie on najzwyczajniej w świecie nie szkodzi. Możliwe, że to dlatego nie odczułam przykrych skutków stosowania tego żelu.
Produkt zamknięty jest w niewielkiej, estetycznej i dyskretnej buteleczce, która mieści 300 ml. Plastik jest miękki, ale solidny, generalnie upadki jej niestraszne. Informacje producenta możecie przeczytać na powyższym zdjęciu.
Zaraz na początku recenzji muszę zgłosić pewne dość istotne dla mnie zastrzeżenie. Chodzi o możliwość dozowania produktu (a raczej jej brak). Emulsja jest bardzo płynna, a dozownik zbyt szeroki, skutkiem czego za każdym razem (mimo że już wiem o właściwościach produktu i staram się być uważna) wylewam na dłoń co najmniej dwa razy więcej produktu, niż jest mi to potrzebne.
Jeżeli chodzi o pozostałe właściwości, produkt zawiera kwas mlekowy i wyciąg z rumianku. Ten pierwszy składnik uznać należy za bardzo pożądany - to właśnie kwas mlekowy jest odpowiedzialny za kwaśne pH w miejscach intymnych. Jeżeli płyn go zawiera, można sądzić, że nie będzie tak bardzo wyjaławiał stref, do których stosowania jest przeznaczony. Jest to o tyle ważne, że strefa nie posiadająca odpowiedniego poziomu kwasu mlekowego narażona jest na występowanie wielu nieprzyjemnych infekcji. Inną rzeczą jest, że Lactic Acid znajduje się dosyć daleko w składzie, więc może być tak, że jego ilość jest śladowa.
Rumianek sam w sobie działa na ogół łagodząco, więc jego obecność również uznać należy za pożądaną.
Produkt naprawdę mi odpowiada. Nie tylko nigdy mnie nie podrażnił, ale także pomagał w łagodzeniu innych podrażnień - np wywołanych depilacją, czy stosowaniem antybiotyku. Muszę przyznać, że osobiście na pewno zdecyduję się na kolejną butelkę, ale nie mogę go z czystym sumieniem polecić (szczególnie osobom, które SLS drażni).
Niestety SLS to SLS. może byc tak samo szkodliwy. Mi jednak w preparatach do higieny intymnej nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńJeżeli chcesz coś bez SLS to polecam płyn do higieny intymnej Facelle z Rossmanna.
SLS nie powinien być nawet używany w żelach pod prysznic itp. Nie chcę straszyć ale czytałam, że może powodować nawet raka. Oczywiście wszystko jest dla ludzi i używam żeli z SLS, szamponów nie bo podobno wysusza włosy a nie bo podrażnia skórę, jednak płynu do higieny intymnej z SLS bym nie kupiła.
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona emulsja do higieny intymnej. Używam jej już od dawna;-)
OdpowiedzUsuńLubię tą emulsję teraz mam już 3 opakowanie:)
OdpowiedzUsuńMam zamiar zakupić sobie ten płyn, mimo tych SLS, chce go wypróbować :)
OdpowiedzUsuńUżywam wersji niebieskiej-bardzo bardzo lubię Intimeę.
OdpowiedzUsuńnie mialam jeszcze tego zelu :P
OdpowiedzUsuńużywałam go u siostry i stwierdziłam że kiepski. pozostałam przy swoim lactacydzie.
OdpowiedzUsuń