Nie, Bill Kaulitz akurat nie wygląda dobrze w makijażu. Bez niego też nie.
Tak, tu znowu Luby Redhead – wybranka właśnie rwie sobie włosy z głowy podczas nauki do bzdurnego egzaminu, zatem to na mnie znów spadło pisanie notek. Dziś zajmiemy się mejkapem, co nie powinno budzić zdziwienia, biorąc pod uwagę tematykę i samą nazwę bloga.
Przy czym porozmawiamy o tym, ze niektórzy panowie też mogą się malować. Oczywiście tylko wtedy, gdy za takowym męskim mazaniem po twarzy stoi jakaś idea, przyświeca mu pewien konkretny cel. Zwykle dorosły chłop upaćkany eylinerem zostanie odebrany w jeden sposób – ani chybi jest gejem albo bardzo chciałby nim być (mówię do ciebie, Jaradzie Leto). Jednak jest pewna grupa facetów, którzy potrafią w mejkapie wyglądać zadziwiająco dobrze i nawet normalny, zorientowany heteroseksualnie mężczyzna (podkreślam, normalny, a nie taki, który widzi masońsko-żydowskie spiski i homo-ekspansję nawet we własnym ogródku działkowym) przyzna, że makijaż im pasuje. Jest to wyjątkowo wąskie grono artystów wszelkiej maści – zapewne dlatego, że performerom z racji wykonywanego zajęcia uchodzi na sucho wiele rzeczy, których tak zwanemu statystycznemu obywatelowi robić nie wypada.
Co nie oznacza automatycznie, że każdy muzyk czy aktor może sobie pozwolić na dowolność w kwestii stosowania kosmetyków upiększających (teraz zwracam się nie tylko do Jareda Leto, ale też do Billy’ego Armstronga, który chyba za bardzo chciałby wyglądać jak panda). Do tego trzeba mieć dobry pomysł, odpowiedną stylówę i po prostu być cholernie zdolnym, aby mejkap nie był jedynym, co przyciąga uwagę i zasłania brak talentu.
Przy czym porozmawiamy o tym, ze niektórzy panowie też mogą się malować. Oczywiście tylko wtedy, gdy za takowym męskim mazaniem po twarzy stoi jakaś idea, przyświeca mu pewien konkretny cel. Zwykle dorosły chłop upaćkany eylinerem zostanie odebrany w jeden sposób – ani chybi jest gejem albo bardzo chciałby nim być (mówię do ciebie, Jaradzie Leto). Jednak jest pewna grupa facetów, którzy potrafią w mejkapie wyglądać zadziwiająco dobrze i nawet normalny, zorientowany heteroseksualnie mężczyzna (podkreślam, normalny, a nie taki, który widzi masońsko-żydowskie spiski i homo-ekspansję nawet we własnym ogródku działkowym) przyzna, że makijaż im pasuje. Jest to wyjątkowo wąskie grono artystów wszelkiej maści – zapewne dlatego, że performerom z racji wykonywanego zajęcia uchodzi na sucho wiele rzeczy, których tak zwanemu statystycznemu obywatelowi robić nie wypada.
Co nie oznacza automatycznie, że każdy muzyk czy aktor może sobie pozwolić na dowolność w kwestii stosowania kosmetyków upiększających (teraz zwracam się nie tylko do Jareda Leto, ale też do Billy’ego Armstronga, który chyba za bardzo chciałby wyglądać jak panda). Do tego trzeba mieć dobry pomysł, odpowiedną stylówę i po prostu być cholernie zdolnym, aby mejkap nie był jedynym, co przyciąga uwagę i zasłania brak talentu.
Poniżej znajdziecie subiektywny ranking facetów, którzy dobrze wyglądają z umalowaną gębą. Robiony przez normalnego chłopa, który sam regularnie używa jedynie mydła, szamponu, kremu po goleniu i dezodorantu. Kredki do oczu oraz róż zostawiam panom poniżej, bo znają się na tworzeniu scenicznego wizerunku.
4. Marilyn Manson
Można nie lubić jego twórczości, można czuć odrazę do niektórych jego teledysków i czynić znak krzyża na widok okładek płyt, ale trzeba Brianowi Warnerowi przyznać, że w makijażu wygląda o wiele lepiej, niż bez. Może to kwestia przyzwyczajenia do jego imidżu, z którym zespolił się tak bardzo, iż zobaczenie go bez charakteryzacji wywołuje szok i niedowierzanie. A może stoi za tym fakt, że wizerunek lidera zespołu jest spójny, przemyślany i po prostu współgra z wykonywanym przezeń repertuarem. Tego Marilynowi z pewnością odmówić nie można.
3. Prince
Artysta znany wcześniej jako Prince, The Symbol, Prince Rogers Nelson – jak byśmy go nie nazwali, trzeba facetowi przyznać, że w pierwszej kolejności jest geniuszem kompozytorskim, a w drugiej doskonałym performerem. A na jego występy i teledyski składa się nie tylko szafa kostiumów, z którą konkurować mogła jedynie garderoba Michaela Jacksona, ale także składzik kosmetyków, którego pozazdrościłaby mu niejedna kobieta. Ale do takiego ekscentryka zadziwiająco taki bogaty zestaw gadżetów do malowania pasuje. Moim zdaniem mógłby jednak trochę przyhamować z błyszczykiem.
2. Johnny Depp
W dowolnej roli. Tego gościa kojarzę do tego stopnia z filmowymi wizerunkami, że bez charakteryzacji nie potrafię go czasem rozpoznać. Czy jako trupioblady Edward Nożycoręki, Ichabod Crane lub Sweeney Todd, czy też przesadzający z eyelinerem Jack Sparrow, wygląda po prostu niesamowicie i zaskakująco dobrze. Nie wiem, czy to zasługa jego rysów twarzy, sposobu bycia czy przyjętego przed laty wizerunku – pomalowany Johnny Depp najzwyczajniej w świecie prezentuje się niepokojąco dobrze.
1. David Bowie
Jeden z najlepszych muzyków, jaki chodził po tym ziemskim łez padole, co płytę zmieniał prezencję i za każdym razem wyglądał jeśli nie doskonale, to na pewno intrygująco. Krótkotrwały koncept na Ziggy’ego Stardusta do dziś inspiruje takie tuzy rynku fonograficznego jak Madonna czy Lady Gaga, styl glam zawdzięcza Bowiemu wyjście z podziemia, oddziaływanie persony Thin White Duke’a do dziś widać w modzie subkultur scene i emo i tak dalej, i tak dalej... O pozamuzycznej, wizerunkowej działalności Bowiego można by napisać ze trzy bardzo obszerne prace magisterskie, zaś do stworzenia kolejnych wcieleń David używał nie tylko sztuczek garderobianych, ale również obfitego mejkapu. Gdybym kiedykolwiek musiał się pomalować, czy to na jakąś imprezę tematyczną, czy to na Halloween, mój wybór byłby oczywisty – zrobić to w stylu Bowie.
Nie przemawia do mnie facet z makijażem... Nawet pomimo 21 wieku.
OdpowiedzUsuńKogo jak kogo, ale Johnny'ego uwielbiam pod każdą postacią;)
OdpowiedzUsuńMożna Lubego wypożyczyć, żeby gościnnie i u mnie coś naskrobał jak weny nie mam? :D Mój nawet słyszeć o blogu nie chce :( Co do Deppa - gdybym kiedykolwiek mogła zmienić całe swoje życie i zdecydować kiedy pojawić się na świecie i czyją żoną być, to zdecydowanie ten pan właśnie jadłby obiad przeze mnie ugotowany :D
OdpowiedzUsuńMnie się bardzo podobał Lenny Kravitz ze złotem na powiekach w "Hunger Games" :)
OdpowiedzUsuń@digger: yes mam. You are absolutely fucking right.
UsuńMacie rację :D
Usuńja się z Wami tak bardzo zgadzam! omnomnomnom!
UsuńNie mam nic przeciwko ale oczywiście wszystko z umiarem ;)
OdpowiedzUsuńHaj fajf! Czworeczka przyzwoita, juz na poczatku czytania miałam nadzieje, ze Bowie wyląduje na miejscu pierwszym i się nie rozczarowalam :] mru.
OdpowiedzUsuńgdzie mój koment? halo halo próba mirofonu
OdpowiedzUsuńto jeszcze raz! Bowie, Depp, Prince-klasa sama w sobie, w przebraniu czy bez, z makijażem czy bez niego!
UsuńJa lubię Boya George'a za jego młodych lat. Kolorowy, jak papuga.
OdpowiedzUsuńale ogólnie, facet z kreskami na oczach poza sceną wygląda jak dla mnie śmiesznie (nie dotyczy górników :P), pomimo tego, że lubię dbających o siebie chłopaków. prostownica i farba do włosów? mogą być, jeśli mu pasują :D
Moim zdaniem makijaże Mansona to mistrzostwo! A Davida Bowie uwielbiam:). Za to Johnny Depp wyglądałby chyba nadal rewelacyjnie nawet jakby się błotem wysmarowal:D
OdpowiedzUsuńNic tylko poprzeć :]
UsuńBowie wygląda świetnie, Deep - jak dla mnie klasa sama w sobie.
Nie mam nic przeciwko facetom z makijażem, ale na scenie. Wokaliści, rockmani :) Więc makijaż tak, ale z umiarem. Odkąd pamiętam podobał mi się Ville Valo, jest boski, z makijażem czy nie :)
OdpowiedzUsuńNo co jak co, ale Jaredowi Leto to talentu bym nie odmawiała... I podoba mi się w makijażu scenicznym, podobnie jak Pete Wentz czy Brandon Flowers z The Killers :).
OdpowiedzUsuńPrzyznałam Ci wyróżnienie So Sweet Blog Award;)
OdpowiedzUsuńNo cóż w końcu żyjemy w wolnych krajach :D
OdpowiedzUsuńNo Masona bez tapety można się przestraszyć, ale proszę Jareda nie obrażać śpiewa fantastycznie :D
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wokal i teksty Jareda,jednak co do makijażu się zgodzę - wygląda w nim jak kretyn. O wiele lepiej prezentuje się w obecnej wersji bez-makijażowej :) Manson i Depp w makeupie zupełnie mnie nie rażą,to ważna część ich wizerunku.
OdpowiedzUsuńja nienawidzę facetów w makijażu, drażni mnie to, ot co!
OdpowiedzUsuńDeep w piratach był boski- jego charakteryzacj również :)a jeśli chodzi o makijaż męski to zawsze podobali mi się w nim chłopaki z Green Day :)
OdpowiedzUsuńboze jak widze billa z TH to dostaje gesiej skorki :/
OdpowiedzUsuń