Dziś chciałam Wam opowiedzieć o miłym zaskoczeniu, którego doznałam zakupiwszy ostatnio lakier firmy Kobo. Bo muszę przyznać, że mimo iż trochę droższy, niż te, które kupuję na codzień - był wart swojej ceny. Lakiery Essence, Joko i Virtual bije jakością na głowę. Ale po kolei.
Chciałabym zacząć od tego, że naprawdę nie byłam fanką czerni na paznokciach. Zawsze kojarzyło mi się to z brudem i jakoś tak niespecjalnie zachwycał mnie efekt. Zmieniło się to ostatnio - kiedy pomalowałam przy użyciu czerni paznokcie średniej długości. I wiecie co? Zadziałało! O ile krótkie paznokcie + czarny lakier kojarzyły mi się jakoś tak niechlujnie, zaś długie - cokolwiek demonicznie, o tyle na średnich wygląda to naprawdę stylowo. I pasuje do ramoneski. ;)
Produkt Kobo jest nieco droższy niż te, które kupuję na ogół, kosztuje bowiem - z tego, co pamiętam, około 15 zł. Za co płacimy tę kwotę?
Lakier posiada drobny, bardzo precyzyjny pędzelek, który umożliwia dotarcie nim praktycznie pod samą skórkę, bez jej umazania (oczywiście jeżeli ktoś - w przeciwieństwie do mnie - potrafi się malować ;)). Oczywiście czas malowania nieco się wydłuża - niech każdy sam zadecyduje, co woli. ;)
Konsystencja - dosyć rzadka, jednakże nie rozlewa się po płytce paznokcia w sposób przesadny. Jej gęstość wpływa oczywiście na poziom krycia, ale uważam, że i tak nie jest źle - pełne krycie uzyskujemy już przy dwóch nieco grubszych warstwach. Osobiście jednak wolę umalować paznokcie trzema cieńszymi - zachodu może i więcej, ale przynajmniej szybko wysychają. Przy dwóch warstwach (które siłą rzeczy muszą być nieco pokaźniejsze) musimy uważać na paznokcie nawet do godziny. W przeciwnym wypadku możemy odbić na nich najprzeróżniejsze rzeczy: ubrania, prześcieradło, włosy. ;)
Trwałość jest rewelacyjna. Po umalowaniu 2 warstwami, dopiero 4 dnia minimalnie zaczęły się ścierać końcówki, zaś na 6 dzień zauważyłam pierwsze odpryski! Postaram się zaktualizować wpis pod kątem trwałości 3 warstw.
Na koniec fakt, który najbardziej mnie zszokował. Wyobraźcie sobie czarny lakier, który w najmniejszym nawet stopniu nie odbarwia płytki. I to nie tak, że owszem, da się żyć, jeżeli nałoży się na niego ciemne bordo, czy inny granat. Nie. Gdybym miała taką fantazję mogłabym umalować pazurki lakierem bezbarwnym, a moje dłonie nie wyglądałyby trupio! Coś takiego widzę po raz pierwszy.
Podsumowując: szczerze polecam lakiery Kobo. Ja na pewno zdecyduję się na zakup jeszcze kilku.
o popatrz, dobrze wiedzieć. Chyba będzie trzeba zaopatrzyć się w jakiś lakierek Kobo :)
OdpowiedzUsuńja się przymierzam do kupna czarnego lakieru, ale jeszcze nie jestem do końca przekonana. Jeżeli się w końcu zdecyduję, to być może padnie własnie na ten :)
OdpowiedzUsuńlubię lakiery Kobo, mam kilka, a za czernią ostatnio przepadam!
OdpowiedzUsuńLubię czerń na paznokciach szczególnie z jakimś dodatkiem np jeden paznokieć pomalowany brokatowym topem. Z Kobo na razie mam tylko dwie pomadki:)
OdpowiedzUsuńJa mam złe wspomnienia z lakierami Kobo. Odpryskiwał tego samego dnia :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam czarne lakiery.;D
OdpowiedzUsuńSą Diabooliczne. ;pp
sama jeszcze żadnego nie mam,muszę to zmienić
OdpowiedzUsuńja tez mm zle wspomnienia z ciemnym lakierem kobo, strasznie zabrwił mi płytke paznokcia n zółto :( oby u Ciebie byl znacznie lepszy:)
OdpowiedzUsuńczarna czerń która nie barwi płytki... must have!
OdpowiedzUsuńmmmm diabolicznie rozpoczynasz wiosnę:)
OdpowiedzUsuń