Dziś opowiem Wam pokrótce o jednej z nowości Essence - różu do policzków w żelu. W ofercie znalazł się on w 3 kolorach: 010 - fresh apricot, 020 - frozen strawberry, 030 - cold wildberry. Osobiście zdecydowałam się na truskawkę, ponieważ wydała mi się najbardziej intensywna. Wszystkie posiadane przeze mnie róże są raczej delikatne, chciałam spróbować czegoś innego. ;)
Produkt zamknięty jest w dosyć sporym słoiczku. Umożliwia to "unurzanie" w nim praktycznie każdego pędzla. Oczywiście posiadanie specjalnych akcesoriów do makijażu nie jest konieczne - produkt doskonale nakłada się również przy pomocy palców. :)
Konsystencja jest bardzo miękka, ale zwarta, raczej nie rozpływa się ani na palcach, ani na twarzy. Przypomina mi w dotyku jakiś mus owocowy. Kolor może wydawać się przerażający - pewnie wiele z Was myśli, że umalowanie się nim to sztuka. Nic bardziej błędnego. Po nałożeniu należy dłuższą chwilę wmasowywać kosmetyk w skórę, by uzyskać jakikolwiek efekt. "Kleks", który pokazuję na poniższych zdjęciach to dosyć duża ilość produktu, a same widzicie, że rezultat jest bardzo delikatny.
Jeżeli chodzi o "zachowanie" na skórze: wyczytałam na kilku blogach, że dziewczyny narzekają, że produkt się waży. Proponuję spróbować mojej metody: nakładajcie go przed zaaplikowaniem pudru. Ja generalnie mam taką zasadę, że na produkty suche (jak puder, czy róż w kamieniu) nie kładę już nic "mokrego" - myślę, że to dlatego udało mi się uniknąć problemów z różem.
Produkt posiada bardzo intensywny, ale raczej przyjemny zapach.
Jedyne, co mam mu do zarzucenia to fakt, że nakłada się nierównomiernie. Zobaczycie to z resztą na poniższych zdjęciach. Nie mówię, że zdarza się to każdorazowo, ale faktem jest, że co któreś użycie, tak właśnie się kończy. Nie umiem powiedzieć dlaczego - zwłaszcza, że kosmetyku zawsze używam w ten sam sposób.
Podsumowując: ten róż to fajny i wygodny kosmetyk. Myślę, że wbrew pozorom, dobrze sprawdzi się dla osób rozpoczynających przygodę z konturowaniem. Przez większość czasu dobrze się rozprowadza i daje naprawdę delikatny efekt, co może być bardzo przydatne nie tylko dla początkujących. Polecam!
Po roztarciu wygląda nieźle, ale w opakowaniu trochę mnie przeraził :D
OdpowiedzUsuńMam dokładnie takie samo zdanie. :D
Usuńi ja też ;)
Usuńjakoś nie umiem się przekonać do tego typu produktów :)
OdpowiedzUsuńładny kolor, lubię róże w musie :D
OdpowiedzUsuńŁadny ma odcień:)
OdpowiedzUsuńPo roztarciu ma bardzo ładny kolor.;pp
OdpowiedzUsuńWgl. fajny jest.;p
Zapraszam na rozdanie:
http://the-fashion-and-you.blogspot.com/2012/03/szybkie-rozdanie-szybka-wygrana.html
Nie mój kolor, zdecydowanie :P
OdpowiedzUsuńKolor raczej nie mój,lubię kremowe róże,ale bardziej zwarte;-)
OdpowiedzUsuńnie jestem przekonana do takiej formy kosmetyków do konturowania, pozostanę przy wersjach 'suchych' ;P
OdpowiedzUsuńJa też jakoś nie jestem przekonana do tych róży w płynie czy w musie. Wolę rozprowadzać róż pędzlem:)
OdpowiedzUsuńnie lubię róży w kremie ale kolor bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńPo wypróbowaniu stwierdziłam, że nie wydam na niego ani złotówki. Znika! Zdecydowanie wole ten z Maybelline ;)
OdpowiedzUsuńWiązałam z tym różem duże nadzieje, ale jednak swatche nie do końca mnie przekonują...
OdpowiedzUsuńwygląda trochę jak sorbet truskawkowy :)
OdpowiedzUsuńmyślałam, że róż z BB był w kremie, ale najwidoczniej tamten to był mus, bo konsystencja zupełnie inna.
zobaczyłam sobie jak sie nakłada jak stał jako testerek :) Jestem zachwycona pomysłem różu w musie i zapewne kiedyś z niego skorzystam :)
OdpowiedzUsuńCiekawy ten róż;)
OdpowiedzUsuńŁadny kolor :))
OdpowiedzUsuńślicznie wygląda na dłoni :)
OdpowiedzUsuń