poniedziałek, 19 marca 2012

Essence: souffle touch blush - róż do policzków




Dziś opowiem Wam pokrótce o jednej z nowości Essence - różu do policzków w żelu. W ofercie znalazł się on w 3 kolorach: 010 - fresh apricot, 020 - frozen strawberry, 030 - cold wildberry. Osobiście zdecydowałam się na truskawkę, ponieważ wydała mi się najbardziej intensywna. Wszystkie posiadane przeze mnie róże są raczej delikatne, chciałam spróbować czegoś innego. ;)


Produkt zamknięty jest w dosyć sporym słoiczku. Umożliwia to "unurzanie" w nim praktycznie każdego pędzla. Oczywiście posiadanie specjalnych akcesoriów do makijażu nie jest konieczne - produkt doskonale nakłada się również przy pomocy palców. :)
Konsystencja jest bardzo miękka, ale zwarta, raczej nie rozpływa się ani na palcach, ani na twarzy. Przypomina mi w dotyku jakiś mus owocowy. Kolor może wydawać się przerażający - pewnie wiele z Was myśli, że umalowanie się nim to sztuka. Nic bardziej błędnego. Po nałożeniu należy dłuższą chwilę wmasowywać kosmetyk w skórę, by uzyskać jakikolwiek efekt. "Kleks", który pokazuję na poniższych zdjęciach to dosyć duża ilość produktu, a same widzicie, że rezultat jest bardzo delikatny.


Jeżeli chodzi o "zachowanie" na skórze: wyczytałam na kilku blogach, że dziewczyny narzekają, że produkt się waży. Proponuję spróbować mojej metody: nakładajcie go przed zaaplikowaniem pudru. Ja generalnie mam taką zasadę, że na produkty suche (jak puder, czy róż w kamieniu) nie kładę już nic "mokrego" - myślę, że to dlatego udało mi się uniknąć problemów z różem.
Produkt posiada bardzo intensywny, ale raczej przyjemny zapach.
Jedyne, co mam mu do zarzucenia to fakt, że nakłada się nierównomiernie. Zobaczycie to z resztą na poniższych zdjęciach. Nie mówię, że zdarza się to każdorazowo, ale faktem jest, że co któreś użycie, tak właśnie się kończy. Nie umiem powiedzieć dlaczego - zwłaszcza, że kosmetyku zawsze używam w ten sam sposób.



Podsumowując: ten róż to fajny i wygodny kosmetyk. Myślę, że wbrew pozorom, dobrze sprawdzi się dla osób rozpoczynających przygodę z konturowaniem. Przez większość czasu dobrze się rozprowadza i daje naprawdę delikatny efekt, co może być bardzo przydatne nie tylko dla początkujących. Polecam!

19 komentarzy:

  1. Po roztarciu wygląda nieźle, ale w opakowaniu trochę mnie przeraził :D

    OdpowiedzUsuń
  2. jakoś nie umiem się przekonać do tego typu produktów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ładny kolor, lubię róże w musie :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Po roztarciu ma bardzo ładny kolor.;pp
    Wgl. fajny jest.;p

    Zapraszam na rozdanie:
    http://the-fashion-and-you.blogspot.com/2012/03/szybkie-rozdanie-szybka-wygrana.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mój kolor, zdecydowanie :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolor raczej nie mój,lubię kremowe róże,ale bardziej zwarte;-)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie jestem przekonana do takiej formy kosmetyków do konturowania, pozostanę przy wersjach 'suchych' ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też jakoś nie jestem przekonana do tych róży w płynie czy w musie. Wolę rozprowadzać róż pędzlem:)

    OdpowiedzUsuń
  9. nie lubię róży w kremie ale kolor bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Po wypróbowaniu stwierdziłam, że nie wydam na niego ani złotówki. Znika! Zdecydowanie wole ten z Maybelline ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiązałam z tym różem duże nadzieje, ale jednak swatche nie do końca mnie przekonują...

    OdpowiedzUsuń
  12. wygląda trochę jak sorbet truskawkowy :)
    myślałam, że róż z BB był w kremie, ale najwidoczniej tamten to był mus, bo konsystencja zupełnie inna.

    OdpowiedzUsuń
  13. zobaczyłam sobie jak sie nakłada jak stał jako testerek :) Jestem zachwycona pomysłem różu w musie i zapewne kiedyś z niego skorzystam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. ślicznie wygląda na dłoni :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...