Jakiś czas temu opowiadałam Wam o ampułkach do włosów firmy La Biosthetique. Dziś zaprezentuję Wam szampon z tej samej serii. Dostałam go w prezencie, sama na pewno bym się na niego nie zdecydowała. Kosztuje 58 złotych, co jest w mojej opinii zbyt sporą ceną za szampon z SLeSami. Do tego jakoś trudno mi uwierzyć, żeby produkt, który nakładam na głowę na - było nie było - krótki okres czasu dwa razy w tygodniu, mógł w wydatny sposób działać na cokolwiek. Nie będę jednak poddawać zapewnień producenta w wątpliwość, ponieważ najzwyczajniej w świecie, nie umiem sprawdzić ich prawdziwości.
Szampon zamknięty jest w niewielkiej butelce, mieszczącej 250 ml. Jest zakręcany, co pod prysznicem doprowadza mnie do szewskiej pasji. Poważnie. O ile jeszcze potrafię odkręcić go mokrymi rękami, tak zakręcić dłońmi całymi w pianie najzwyczajniej w świecie nie daję rady. Muszę odstawiać go na półeczkę, by dopiero po spłukaniu rąk zakręcić.
Butelka została wyposażona w dozownik, który został uchwycony na ostatnim zdjęciu, ale - wskutek jego rozjaśnienia - nie jest specjalnie widoczny. Uważam, że "dzióbek" jest przydatny - sam szampon jest dosyć płynny i często zdarza mi się, że część spłynie mi z ręki. Gdyby nie było dozownika marnowalibyśmy jeszcze więcej produktu.
Pod względem właściwości szampon jest naprawdę niezły. Słabo się pieni, ale już mała ilość bardzo dokładnie czyści skórę głowy i włosy. Produkt nie wysusza kosmyków, sprawia, że są przyjemnie śliskie (nie wiem, silikony? może któraś z osób z większą wiedzą na temat ingrediencji zechciałaby przeanalizować skład? :)). Nie pogarsza stanu końcówek (a to na prawdę coś, nie podcinałam ich chyba od 4 miesięcy, co stanowi mój osobisty rekord, który prawdopodobnie nie prędko zostanie pobity ;)).
Po kilkukrotnym użyciu zauważyłam, że włosy są nieco mocniejsze.
Nie wiem, co jeszcze napisać o działaniu tego produktu.
Celowo nie wspominam o jego wpływie na wypadanie włosów. Obecnie nie wypadają mi praktycznie wcale (w każdym razie nie ponad normę) pomimo odstawienia ampułek. Nie wiem, czy szampon w jakiś sposób na to wpływa. Kiedy go odstawię to - jeżeli zauważę wzmożone wypadanie - dam znać, że i w tej mierze jego działanie jest odczuwalne.
Podsumowując: szampon La Biosthetique to dobry produkt, jednakże - w mojej opinii - różnice pomiędzy nim, a innymi tego typu kosmetykami nie są na tyle widoczne, żebym zachęcić mnie do wydania na niego 58 zł. Używa mi się go dobrze i na pewno dokończę to opakowanie, ale nie zachęcił mnie do zakupu drugiego.
pierwszy raz słyszę o tym szamponie. Nigdy wcześniej nic mi się nie obiło o uszy o nim. Jednak cena zdecydowanie nie dla mnie, zbyt drogi. Zdecydowanie znam lepsze i dużo tańsze produkty.
OdpowiedzUsuńZajrzyj proszę na maila, bo mam pilną sprawę - chodzi o spotkanie i listę obecności ;) Widziałam, że na blogu pisałaś liste - czy ona jest już ostateczna ? Na bank będzie 40 osób ? :)
OdpowiedzUsuńTeż pierwszy raz widzę tą markę...
OdpowiedzUsuńja tez pierwszy raz slysze o tym szapomnie :) no ale nie wiem czy warto kupic
OdpowiedzUsuń