Zapamiętać na przyszłość: recenzje kosmetyków Essence należy robić w terminie do miesiąca od wejścia w ich posiadanie.
Poważnie.Widzicie
ten koszmar na górze? To nie przeterminowany od czterech lat róż,
zakupiony na bazarze, ale nabytek z kolekcji Essence, która gościła w
sklepach zaledwie kilka miesięcy temu. To przesada.
Ale
po kolei. Kosmetyk, który widzicie powyżej to oczywiście róż z
limitowanej edycji Essence Marble Mania. Kiedy kolekcja weszła stał się
hitem i całkiem słusznie. Jego kolor jest śliczny, intensywny, ale
prosty w obsłudze, a co najważniejsze bardzo twarzowy. Ogólnie to
świetny kosmetyk, ale pudełko to koszmar.
Normalnie
różu w opakowaniu jest więcej, ma też nieco inny kształt, ale - jak
pewnie się domyślacie - mój się pokruszył. :) Jest to kolejny dowód na
to, w jak wspaniałe opakowanie zaopatrzyło go Essence. :) No, ale nie
przejmuję się, zapewne z rok zajmie mi wykorzystanie tego co zostało, a
później naprawię sobie resztę. Może nie będzie miała na sobie marbli,
ale kolor pozostanie. ;)
Sam
róż jest bardzo miękki, ale zupełnie nie osypuje się. Podczas
pocierania pędzelkiem o jego powierzchnię, nic nie zostaje w opakowaniu.
Mimo iż dobrze się nakłada i jest dosyć intensywny, polecam go nawet
osobom, które nie mają zbyt dużego doświadczenia w nakładaniu róży.
Jasne, każdym kosmetykiem można sobie zrobić krzywdę, ale w przypadku
tego jest to nieco trudniejsze. ;)
Jak
zobaczycie na poniższym swatchu, jest to kosmetyk typowo letni. :)
Chodzi mi zarówno o kolor, jak i o tę złotą poświatę (o tym, że kosmetyk
będzie idealny dla "srok" nie muszę chyba nikogo przekonywać ;)). Na
zdjęciu oczywiście odcień w mocnym natężeniu, na twarzy da się
stopniować efekt od naprawdę delikatnego, ledwie widocznego do looku
rosyjskiej matrioszki. I to właśnie jest w nim najlepsze - czerwone
poliki nie pojawiają się po jednym, delikatnym ich muśnięciu, ale
dopiero po nałożeniu którejś z kolei warstwy, także każdy zdąży się
zorientować, że może niekoniecznie zmierza w tę stronę makijażu, którą
by sobie życzył.
Oczywiście, jeżeli macie w zwyczaju trzeć pędzlem o róż z dużym naciskiem, za nic nie biorę odpowiedzialności. ;)
Na tym zdjęciu efekt nabrania mocnym paluchem.
Podsumowując: mimo
iż notka nieco nieskładna i może trochę chaotyczna (nie zamierzam z tym
walczyć - każdemu czasem się zdarza), myślę, że przesłanie jest jasne:
róż z Marble Manii to świetny kosmetyk w pięknym kolorze, który - w
mojej opinii - pasuje niemal każdemu. Polecam Wam go z czystym
sumieniem. Myślę, że możecie jeszcze próbować dorwać go na allegro
(chociaż nie radzę - za edycje limitowane liczą tam sobie, jakby były ze
złota) lub w blogowych wymiankach. :) Z tego co wiem, wystawiają je
również na wyprzedażach w Naturach. Próbujcie!
Mnie się podoba:)
OdpowiedzUsuńoj wiem cos o tym opakowaniach i niestety to spory minus. Jednak można wybaczyć to niedociagnięcie, jakościom kosmetyków :)
OdpowiedzUsuńRóż jest piękny, przepiękny, niestety nie mam go w swojej kolecji ;(
piękny, piękny, piękny. Mi ostatnio upadł koszyczek z kosmetykami do malowania, tragicznie skonczył tylko puder essence, to przez to liche opakowanie:)
OdpowiedzUsuńAleż piękne cudeńko!Myślę, że za ten piękny kolor wybaczasz mu wszystkie wady opakowania :)
OdpowiedzUsuńJej, wg mnie straszny jest ten kolor ;)
OdpowiedzUsuńale piękny odcień ! aaaa dlaczego ja go nie kupiłam jak z 10 razy go macałam ;/
OdpowiedzUsuńJa nie narzekam na opakowania Essence, a ten róż też mam, używam często i jest w stanie idealnym.
OdpowiedzUsuńkolor jest cudny, chociaz nie wiem, czy nie porobilabym sobie nic plackow :)
OdpowiedzUsuńDlatego ja zawsze robię zdjęcia nowym kosmetykom ;P
OdpowiedzUsuńA różu nie posiadam, mam ich już wystarczająco dużo ;)
mam go i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńKolor jest bardzo ładny, ale jak dla mnie mógłby się okazać zbyt mocny
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że on jest taki niewydajny a tu sie okazało, że sprasowny domowym sposobem:)
OdpowiedzUsuńU mnie opakowanie tez nie najlepiej wygląda, napisy się starły niestety.
Dobrze wiedzieć o wyprzedażach, bo się na niego nie załapałam. Kolor naprawdę ładny, nie tylko w opakowaniu, ale i na skórze. A ja nie mogę już ustawiać kosmetyków jako bibelotów ;)
OdpowiedzUsuńładny :) ja mam jeden róż z oriflame'u i wcale go nie używam ;P
OdpowiedzUsuńhm... mam lakier z tej edycji. Może opakowanie nie jest takie złe, ale prawie wszystkie napisy się starły. Właśnie używałam go i mam zdjęcia na swoim blogu. Tam widać jak wygląda opakowanie ; ) Btw. zapraszam do siebie ;)
OdpowiedzUsuńwww.socuteandlovely.blogspot.com
U mnie tez opakowania zawsze niszczeją zanim kosmetyk sie skończy, masakra jakaś z tym jest...
OdpowiedzUsuńJeden z moich ulubionych róży do policzków. :)
OdpowiedzUsuńach ta mozajka bardzo mi sie podoba :D
OdpowiedzUsuń