Baza Kobo to produkt, którego szukałam od dawna. Do mojej cery ciężko jest dobrać odpowiedni kolor podkładu - i pół biedy, jeżeli po domowych oględzinach okaże się, że produkt jest zbyt jasny. Najgorzej kiedy nabędę produkt odrobinę zbyt ciemny - wtedy zaczyna się problem. Bo w porządku, maluję się, wszystko pięknie, ładnie, aż w pewnym momencie zaczynam sobie wmawiać, że moja cera jest zbyt ciemna. I nawet kiedy nie jest, ja nie spocznę dopóki nie zdejmę nadmiaru. W takich właśnie sytuacjach sprawdzają się bazy. Na silikonowych podkłady w ogóle lepiej się rozprowadzają, a rozcieranie nie stanowi najmniejszego problemu. Jednak trochę obawiam się stosowania silikonów na codzień.
Baza Kobo uśmiechała się do mnie z półek sklepowych już od dawna, ale jakoś nie umiałam się zdecydować. Teraz stosuję ją już prawie dwa tygodnie i mogę - mniej więcej - wypowiedzieć się na temat jej właściwości.
Produkt jest zamknięty w porządnym, plastikowym opakowaniu. Jest ono bardzo twarde - nie ma obaw, że przy byle upadku pojemnik się przedziurawi. Jego olbrzymią zaletą jest pompka, z której pomocą aplikacja odbywa się higienicznie i przyjemnie. Nie wiem jeszcze jak będzie ona działała gdy produktu będzie mało. Opakowanie jest przezroczyste - co poczytuję za duży plus - w każdej chwili mamy świadomość ile kosmetyku pozostało.
Z tyłu wypisano składniki aktywne bazy (hydromanil, olejek makadamia, alantoina oraz kompleks witamin E, C i F) oraz sposób działania zarówno składników jak i kosmetyku samego w sobie.
40 ml produktu kosztuje (o ile dobrze pamiętam) ok. 20 zł.
Baza ma konsystencję bardzo lekkiego i przyjemnego kremu do twarzy. Jej zapach jest podczas aplikacji bardzo mocny - jest to ciężka, pudrowa woń. Polecam powąchać przed zakupem, ponieważ zdaję sobie sprawę, że wielu osobom może on nie odpowiadać.
Czy baza spełnia obietnice producenta? W kwestii wygładzenia skóry - na pewno, podobnie sprawa ma się z nawilżeniem. Nie jest to poziom, który wystarczy nam na cały dzień, ale przecież nie stosujemy go zamiast kremu, tylko obok niego. Czy ułatwia rozprowadzanie podkładu? Jest to kwestia, co do której trudno mi się ustosunkować. Bo owszem, bywają dni kiedy baza wchłania się rewelacyjnie, a podkład jakby sam się nakładał. Ale innym razem (jak np dzisiaj) baza ma problem z wniknięciem w skórę, a cała twarz odrobinę się od niej klei. Uczucie to nie ustaje nawet po przypruszeniu jej pudrem. Myślę, że ma to związek z czasem, jaki odczekałam od nałożenia kremu. I chciałam zaznaczyć, że nawet dziś nie był to czas krótki (ok. 15 min).
Nie mogę powiedzieć czy baza przedłuża trwałość podkładu, od paru lat nie mam bowiem problemów ze zbyt szybkim ścieraniem się tego kosmetyku. Podkład nawet bez bazy trzyma się na mojej twarzy cały dzień.
Podsumowując: mimo wspomnianego mankamentu związanego ze słabym wchłanianiem się bazy (w określonych sytuacjach) uważam ją za produkt dobry. Co do przedłużania trwałości makijażu - nie mogę się wypowiadać - ale pozostałe zadania spełnia dobrze. Oczywiście nie daje takiej gładkości jak bazy silikonowe, ale ja osobiście wolę odrobinę słabszy efekt i brak obciążenia cery.
Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad tą bazą - pewnie w końcu skuszę się na nią :) Może wkrótce będzie w jakiejś fajnej promocji w DN ;)
OdpowiedzUsuńfajna, ale ja nie potrzebuje bazy . ; )
OdpowiedzUsuńZ tego co piszesz przyjemna, ale nie zdecyduję się raczej na zakup:)
OdpowiedzUsuńJa też n bazy nie potrzebuje krem mi wystarczy :)
OdpowiedzUsuńznając moje szczęście mnie by zapchała...;/
OdpowiedzUsuń