sobota, 10 września 2011

Stara Mydlarnia: body butter black currant

Jak może już zauważyliście jestem wielką fanką maseł do ciała. To zakupiłam w ramach eksplorowania masłowego świata i szczerze powiedziawszy zakupu żałuję. Dlaczego? O tym za chwilę.

Wybaczcie prześwietlone zdjęcie, ale standardowe foto "z góry", które zwykłam robić wyszło niestety mało estetycznie:

Jak widzicie naklejka na opakowaniu mojego odchodzi. ;)

Opakowanie - standardowe. Kształtem i rozmiarem przypomina opakowania maseł Bielendy, jest jednak od niego nieco mniejsze. Pojemność nieco większa niż w wypadku większości maseł - 250 ml. Cena: 16,45.


Na opakowaniu znajduje się opis produktu.
Co mnie w tym maśle ujęło, a co za tym idzie skłoniło do zakupu to przepiękny, absolutnie fantastyczny zapach. Jest na prawdę rewelacyjny, taki czysty, słodki, a przy tym świeży. Jest bardzo spożywczy, kojarzy mi się z koktajlem jagodowym, aczkolwiek, jak już wspominałam, zawiera słodką nutę czarnej porzeczki.
Opakowanie jest dodatkowo zabezpieczone plastikową wkładką.


Jego konsystencja jest bardzo specyficzna. Jest dosyć twarda, w żadnym razie nie lejąca. Jest to jednak inny rodzaj twardości niż np w masłach Duo The Body Shop. Tamto bowiem jest po prostu zwarte. Stara Mydlarnia natomiast, sprawia wrażenie struktury niejednolitej, choć w rzeczywistości jest raczej gładka. Wybaczcie dość nieskładny opis, ale to masło na prawdę jest jedyne w swoim rodzaju i trudno mi znaleźć słowa, by opisać jego konsystencję.
W kwestii stosowania: w kosmetyku irytują mnie zaraz na wstępie dwie rzeczy. Po pierwsze - czas wchłaniania. Chyba nie spotkałam kosmetyku, który trzeba by wsmarowywać równie długo. Posmarowanie całego ciała zajmuje mi całą wieczność. Drugim jego minusem jest fakt, że nawet stosując masło na oczyszczoną skórę zbiera się ono w kulki. Nie zawsze, ale często.
Przyznam się bez bicia, że przez powyższe cechy, produkt ten jest przeze mnie stosowany rzadko. Mimo tego jestem w stanie powiedzieć kilka słów o jego właściwościach pielęgnujących. 
Producent twierdzi, iż masło doskonale nawilża, odżywia i regeneruje. Z opisem tym nie mogę się nie zgodzić. Produkt świetnie nadaje się do masażu - wówczas nie irytuje fakt, iż długo się wchłania. Skóra po jego użyciu jest zrelaksowana i bardzo przyjemna w dotyku. Dodatkowo, wg zapewnień producenta, masło powinno hamować proces starzenia się skóry. Tego jednak nie potrafię ocenić, ponieważ - jak już wspomniałam - brak mi regularności jego stosowania, a takie efekty na pewno jej wymagają.


Podsumowując: ja na pewno nie kupię go ponownie, ale jeżeli niestraszne wam długotrwałe masowanie ciała, a do tego lubicie produkty, które pieszczą wasz zmysł węchu - polecam.

7 komentarzy:

  1. Dzięki za recenzję, miałam zamiar kupić je podczas nastepnej wizyty w Naturze, ale się powstrzymam :). Masła TBS wyznaczając granice mej cierpliwości, jeśli chodzi o czas wchłaniania masła.

    OdpowiedzUsuń
  2. w h&m kupilam ;) były po 9,90

    OdpowiedzUsuń
  3. To już wiem czego unikać ze Starej Mydlarni ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie dla mnie :)


    Mój blog zapraszam na 1. rozdanie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie, wady ma, ale zapach kusi... Choćby żeby go postawić i wąchać :P
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam za dużo mazideł, zdecydowanie!

    OdpowiedzUsuń
  7. This is the right website for everyone who would like to understand this
    topic. You realize a whole lot its almost hard to argue with
    you (not that I personally will need to…HaHa). You definitely put a new spin on a subject that has been written about for decades.

    Great stuff, just excellent! payday loans
    my page: Payday Loans

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...