Dziś przedstawię wam recenzję produktu cieszącego się na świecie sporą popularnością. Chodzi o piękny róż do policzków firmy Benefit w odcieniu Thrrrob. Był to pierwszy kosmetyk tej firmy, który wszedł w moje posiadanie. Powodem, dla którego byłam wielką fanką Benefit, zanim jeszcze miałam styczność z ich kosmetykami, były cudowne opakowania. Do gustu przypadł mi pomysł umieszczenia produktów z nieco wyższej półki w zwykłych (choć ślicznych) kartonikach. Ponadto zawsze podobały mi się grafiki na nich umieszczone.
Do opakowania dołączony jest pędzelek. Jest nawet miękki i całkiem niezły, ale ja i tak wolę używać klasycznego pędzla do różu. Thrrrob jest jasny i zdecydowanie chłodny. Nie wiem, jak wyglądałby na ciemnych karnacjach. Na mojej dość bladej skórze o ciepłym odcieniu daje interesujący efekt delikatnego, zimowego rumieńca.
Jeżeli chodzi o same właściwości produktu, to jest on dosyć twardy, ale przy tym jakby "kremowy". Chodzi mi o to, że z powodu dobrego zmielenia pudru, nie mamy wrażenia tępej, nie dającej się ruszyć konsystencji. Przy normalnym użytkowaniu kosmetyk raczej się nie pyli, choć, jeśli zaczniemy w nim dłubać palcem, może się okazać, że wytworzy się trochę pyłku. Nakładanie jest wygodne i przyjemne, róż doskonale przykleja się do pędzla, a z niego przenosi na twarz. Cechy te sprawiają, że mimo jego jasnego koloru, nie musimy godzinami pocierać aplikatora o policzki celem uzyskania widocznego efektu.
Produkt ten jest przyjazny dla skóry, nie zauważyłam, by sprawiał jakiekolwiek problemy. Ponadto nie warzy się, niezależnie od tego, w której fazie makijażu nałożymy go na policzki. Trwałość - bardzo dobra, choć oczywiście uzależniona od podkładu. Wydajność - doskonała, zdecydowanie rekompensuje wysoką cenę.
Podsumowując: Róże Benefit stały się moimi ulubieńcami, tuż obok MACa. Thrrrob daje piękny, delikatny i dziewczęcy efekt, dzięki czemu szczególnie nada się dla osób niewprawionych w używaniu róży. Myślę, że nie ma możliwości zrobić sobie nim krzywdę. Polecam.
Teraz czaję się na Coralistę, bo mimo, iż kolorem przypomina mojego ukochanego Maczka, jestem nim po prostu oczarowana. ;)
chetnie bym go sprobowala <3 ja uzywam Hervany i jestem zachwycona :)
OdpowiedzUsuńMoże też się kiedyś na nią skuszę. :)
Usuńśliczny kolor, ale obawiam się, że nie pasowałby mi
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom pasuje zaskakującej liczbie osób. :)
UsuńCiekawe pudełeczko. ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam je!
Usuńmyślę nad nim już od jakiegoś czasu bo dużo osób chwali, ale trochę nie lubię tej marki;) no i dużo ich produktów jest dla mnie za jasnych:|
OdpowiedzUsuńTo może spróbuj bronzerów zamiast róży? Dallas np może robić i za jedno i za drugie i jest piękny. ;)
UsuńMam Coralistę i Dallas. Jestem nimi zachwycona. Na Thrrrob ślinię się od kilku ładnych miesięcy ;]
OdpowiedzUsuńBardzo chciałam go mieć jednak w polskich sephorach jest on niedostepny nie wiem czemu:/ szkoda bo piękny jest.
OdpowiedzUsuńU mnie w Sephorze jest. ;)
UsuńAle ładniutki;)
OdpowiedzUsuńŚliczny kolor, szkoda tylko że na koją karnację jest za chłodny:-(
OdpowiedzUsuńDla mnie za drogie są ich produkty ;) Lubie róże z Inglota zamiast 99 zł kosztują 19 zł :D
OdpowiedzUsuńJa właśnie muszę spróbować Inglota, ale jak patrzę na ilość moich róży to wątpię. ;)
UsuńŁadne ma opakowanie:)
OdpowiedzUsuńAle jaśniutki ;) A ja jestem bladzioch a zwykle używam ciemniejszych róży, chyba jestem matrioszko-masochistką ;D
OdpowiedzUsuńJa też lubię raczej ciemne róże, ale czasem mam ochotę na jasny. :)
Usuńdla mnie ciut za blady
OdpowiedzUsuńJa już nie raz się czaiłam na róż benefita, tylko zdecydować się nie mogę który:)
OdpowiedzUsuńJa też nie umiałam się zdecydować. :) W końcu wzięłam Thrrrob, bo nie miałam podobnego odcienia. :) Ale generalnie najbardziej polecam chyba Dallas. :)
UsuńPięknie wygląda!
OdpowiedzUsuństrasznie spodobal mi sie przes jego delikatny kolorek :):)
OdpowiedzUsuńPiękny jest! Wcześniej nawet bym o takim kolorze nie pomyślała, ale odkąd mam Pixie Pink ze Sleeka, to okazało się, że świetnie się czuję w takich chłodnych różach! Ostatnio nabyłam róż Down Boy z The Balm w podobnym odcieniu. Może kiedyś zapoluję i na Thrrrob!
OdpowiedzUsuńTo prawda, że Benefit ma urokliwe opakowania, ale The Balm też mnie mocno urzeka stylistyką swoich kosmetyków (jakością zresztą też), więc na razie zadowolę się tym :D
Jasne, sama mam Big (Hot) Mama i bardzo go lubię. :)
UsuńOpakowanie cudne.
OdpowiedzUsuń