Zacznę od tego, że niespecjalnie lubię błyszczyki. Wynika to chyba z faktu, że długo nie umiałam znaleźć takiego, który zachowywałby się na moich ustach należycie. Oprócz tego moje włosy żyją często własnym życiem, latają wszędzie i, niestety, lądują na ustach przylepiając się. Kiedy próbuję je odgarnąć, nieraz upaćkam sobie błyszczykiem całą twarz. I tak ciągle. ;)
Ale najbardziej denerwuje mnie, kiedy błyszczyk klei się na ustach! Po prostu nie znoszę tego uczucia, zwłaszcza, że na ogół te klejące się mają w składzie jakiś dziwny składnik, który działa w taki sposób, że po kilkakrotnym przejechaniu językiem po wargach (nie specjalnie;)) klei się również wnętrze ust.
Powyższe cechy błyszczyków skutecznie zniechęcały mnie do ich używania. Trzymałam się szminek, bo oprócz braku właściwości klejących mają wyraziste kolory i na ogół wytrzymują na ustach dłużej. Jednak ostatnio wstąpiłam do Inglota, ponieważ po kilku tygodniach walki ze sobą postanowiłam nabyć pękający lakier. I tam, przy okazji pani zaproponowała mi w ramach promocji opisywany dziś kosmetyk. Uznałam, że w najgorszym wypadku kolejny błyszczyk utonie w odmętach innych zapomnianych klajstrów. Ale, już w sklepie pani zapewniła mnie, że produkt ma lekką konsystencje i, że kleić się nie powinien. Czy jest tak na prawdę? (Wybaczcie ten przydługi wstęp ;))
Błyszczyk jest zapakowany w eleganckie, nierzucające się w oczy kartonowe pudełko. Sam w sobie prezentuje się natomiast tak:
Opakowanie mieści 9 ml produktu. Kolor nie jest kompletnie w moim stylu, ale wzięłam go, ponieważ uznałam, że: a) nie mogę mieć wyłącznie czerwonych i różowych kosmetyków do ust, oraz: b) zauważyłam, że im bardziej wyrazisty kolor tym większa szansa, że skończę wysmarowana kosmetykiem od nosa po brodę na kształt clowna cyrkowego. A więc na próbę delikatna brzoskwinka z lekko mieniącymi się drobinkami. Bardzo ładna, bardzo naturalna. Kosmetyk dość łatwo utrzymać w czystości, ponieważ jego końcówka wygląda tak:
Dozując produkt praktycznie zawsze plastikowa końcówka zostaje wytarta do końca, a żeby wycisnąć choć odrobinę z tubki trzeba chwycić ją na prawdę mocno. To duży plus, ponieważ wszystkie dotychczasowe błyszczyki, które nosiłam w torbie kończyły zawsze w dokładnie ten sam sposób: przy zakrętce całe były oblepione tytoniem z papierosów. Wiem, palenie brzydki nałóg, ale czy trzeba mnie tak karać? Jak się okazuje - nie trzeba.
A co mogę powiedzieć o błyszczyku samym w sobie? Istotnie ma lekką konsystencje, nie skleja ust, nie powoduje wcześniej wspomnianego uczucia kleistości i suchości w ustach. Bardzo przyjemnie pachnie, smakuje słodko. Dobrze się rozprowadza - niezależnie od tego, czy tylko delikatnie "maźniemy" nim usta, czy nałożymy grubą jego warstwę. Kosmetyk nie nawilża, ale i nie wysusza ust (przynajmniej ja nie zauważyłam takiego działania). Przez jego delikatny kolor mogę go nałożyć praktycznie w każdym miejscu, bez lusterka nie obawiając się wcześniej wspomnianego efektu clowna. Poniżej prezentacja błyszczyka na dłoni.
Czy jednak błyszczyk ten jest absolutnie wspaniały? Czy diametralnie zmienił moją opinię o kosmetykach jemu podobnych? Nie, ale nie jest to jego wina. Pisałam na początku, że najbardziej irytuje mnie kiedy moje szalone włosy kleją się do błyszczyka. I nie sądzę, żeby było możliwe cechę tę wyeliminować - taka już natura kosmetyków płynnych. I tyle. Nic więcej mu zarzucić nie mogę, a - szczerze powiedziawszy - trudno ów zarzut uznać za wadę. Po prostu ten typ tak ma.
Mimo tego i tak lubię ten błyszczyk. W lecie, kiedy włosy częściej spięte, noszę go z wielką przyjemnością. Nie wykluczam także, że kupię następne opakowanie, bo jest to zdecydowanie najlepszy błyszczyk jaki kiedykolwiek miałam.
Poniżej zdjęcia kosmetyku na ustach. Pierwsze strasznie rozmazane, ale nie udało mi się zrobić wyraźniejszego w normalnych, ciepłych kolorach.
Bardzo ładny kolorek:) Ja tez nie byłam przekonana do błyszczyków ale jakoś się przemogłam i mam ich troche w kosmetyczce:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTwój blog został wyróżniony przeze mnie nagrodą One Lovely Blog Award :) Zapraszam na moj blog aby dowiedzieć się więcej:http://kraina-czarow-arianny.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńna ustach prezentuje sie nawet lepiej niz w opakowaniu :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńxx
Interesujące te opakowanie;)
OdpowiedzUsuńślicznie wygląda na ustach, serdecznie zapraszam do siebie:)
OdpowiedzUsuń