Drogie Panie, w dzisiejszej recenzji rzut na cienie w kremie, które są naprawdę dobre! :) Pochodzą z limitowanej edycji Essence A New League. Legendy na ich temat poczęły krążyć od momentu, w którym pojawiły się w Rossmanach. Wiele osób pisało, że są naprawdę dobre, dlatego zdecydowałam się wziąć dwa - lśniący beż My Caddy in the Wind i perłę Happy Preppy. Jako-tako kupiłam je dla mamy, ale pewnie często bym je podkradała, gdyby nie fakt, że - jak to Essence - uczulają mnie.
Słoiczki są dosyć wygodne (na pewno bardziej niż te pochodzące z bieżącej kolekcji, Juicy), oczywiście jak na słoiczki. Generalnie nie przemawia do mnie taka forma opakowania, ale rozumiem, że pewnych konsystencji nie sposób zapakowac w coś innego. :)
Konsystencja jest bardzo dobra - miękka, ale nie rozwarstwia się, jak miało to miejsce w przypadku cieni z edycji Circus Circus. Nawet jeżeli nabierzemy ich na palec dużo, bez problemu uda się pokryć równą warstwą całą powiekę. Dają dosyć wyraźny efekt, który możemy później dowolnie rozetrzeć. Swatche wykonane na dłoni trzymają się przez dobrych kilka godzin, nawet jeżeli umyjemy ręce mydłem. Dopiero płyn micelarny pomógł usunąć je ze skóry. Trwałość na oczach nieco gorsza, ale i tak niezła - w załamanie powieki może i wejdą, ale przy przeciętnie tłustej - takiej jak moja, dopiero po około 6 godzinach (bazuję na opinii mamy, która nakładając je rano do pracy, twierdzi, że nie musi ich poprawiać, ani w ogóle się nimi przejmować; mama nie nakłada bazy pod cienie). Uważam to za rewelacyjny wynik, ba! sam produkt uważam za rewelacyjny, pomijając jedynie fakt uczulania. ;)
Podsumowując: jeżeli nie macie problemów z uczuleniem na kosmetyki Essence - polecam. Cienie stanowią idealną bazę pod codzienny makijaż, biały może także posłużyć do rozświetlania łuku brwiowego. Bierzcie póki są, bo tak dobrych cieni w kremie jeszcze nie miałam. ;)
posiadam My Caddy in the Wind i bardzo go lubię :) jest świetny jakościowo ;)
OdpowiedzUsuńahhh znalazłam je w rossmanie ale niestety zostały same testery po prostu wymiotło je z półki :(
OdpowiedzUsuńp.s
zapraszam na rozdanie u mnie :)
www.netfluxowekosmetyki.blogspot.com
biały mam, ale strasznie żałuję, że nie wzięłam tego jasnego... buuu:(
OdpowiedzUsuńJa mam My Caddy in the Wind i odkąd go posiadam nie mam lepszego cienia na całą powiekę! U mnie utrzymuje się ładnie i nie roluje, mimo trochę tłustawych powiek, uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńJa też mam cień z tej limitki i jestem nim zachwycona :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten złoty,ja się niestety nie załapałam:(
OdpowiedzUsuńTen biały by mi się przydał... Muszę zajrzeć do rossmanna
OdpowiedzUsuńnie lubię cieni w kremie :)
OdpowiedzUsuńJako posiadaczka najtłustszych powiek we wszechświecie chciałabym powiedzieć, że u mnie trzymają się one jak przyspawane bez bazy ile tylko chcę :>
OdpowiedzUsuńMam ten beżowozłoty cień i również jestem bardzo zadowolona! Trzyma się naprawdę cały dzień, nieznacznie zbierając się w załamaniu, ale jednocześnie nadal pozostając na pozostałej części powieki.
OdpowiedzUsuńTy to się masz z tym uczuleniem na Essence...
nałożyłam sobie swatche w Rossie i nie mogłam zetrzeć.. a pierwszy raz macałam takie cienie w kremie i się zdziwiłam XD
OdpowiedzUsuńChyba czas wybrać się na polowanie :)
OdpowiedzUsuńOstatnio wylądowały u mnie w koszyku, ale po namyśleniu odłożyłam je, bo nie chce żeby mi leżały, ale może jeszcze się na nie zdecyduje :)
OdpowiedzUsuńkupilam ostatnio najciemniejszy kolor z calej trojki i jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuń