O opisywanej dzisiaj kredce do rozświetlania łuku brwiowego naczytałam się mnóstwo pozytywnych opinii, co więcej nie spotkałam się z ani jedną negatywną. Zastanawiałam się, co jest w niej takiego niesamowitego - przecież dowolny perłowy cień działa podobnie! Ale kiedy już ją kupiłam i zastosowałam nie tylko zrozumiałam zachwyty, ale wręcz przestałam się z nią rozstawać.
Kredka jest wielkości tzw. kredki jumbo. Z tego powodu warto zaopatrzyć się w temperówkę z podwójnym oczkiem. ;) Ja takowej nie miałam, dlatego moja kredka zatemperowana jest, obecnie, nożem. :) Ostatnio dokupiłam w końcu odpowiedni przyrząd i następne ostrzenie odbędzie się już w bardziej cywilizowany sposób. ;)
Sztyft kredki jest bardzo miękki, więc lepiej nie temperować jej zbyt mocno, bo po prostu się złamie. Jednakże dzięki tej konsystencji, jej nałożenie jest bardzo proste - wystarczy leciutko przytknąć ją pod brew i kolor od razu się pojawia. Na ulotce dołączonej do kredki pokazano, że aby uzyskać jeszcze lepszy efekt, należy zrobić dodatkowo dwie kropki nad miejscem, gdzie brew się załamuje, a następnie je rozetrzeć. Ja akurat tego nie robię, ale kiedy próbowałam tego tricku na innych osobach, oko rzeczywiście wyglądało na nieco bardziej podniesione.
W kwestii efektu: zrobiłam kilka zdjęć, ale dosyć trudno było uchwycić na nich rezultat zabiegu. Coś tam widać, ale generalnie musicie mi wierzyć na słowo. :) W mojej opinii cała tajemnica kredki leży w jej kolorze: jest jasny, ale naturalny, bo nie biały, lecz "cielisty", z dużą domieszką różu. Dzięki temu efekt nie jest przerysowany, a produkt doskonale nadaje się również do dziennych makijaży (piszę tak, ponieważ w makijażu wieczorowym nakładamy cienie wyżej, więc odrobina nałożona pod łukiem brwiowym wygląda ok, natomiast, w mojej opinii, w dziennym - po prostu nienaturalnie).
Na obu zdjęciach: lewa brew bez kredki, prawa z kredką. Tak jak wspominałam, na zdjęciach trudno dobrze oddać efekt.
Podsumowując: trochę rozgadałam się nie na temat (mówcie mi Kobieta-Dygresja ;)), ale zasadniczo chciałam serdecznie polecić opisywaną dziś kredkę. Doskonale nadaje się do naturalnego, ale wyraźnego podniesienia łuku brwiowego (oczywiście optycznego ;)), jest wygodna i bardzo wydajna.
wygląda fajnie:)
OdpowiedzUsuńmoże kiedys będzie okazja wypróbować:)
chcę tą kredkę :)
OdpowiedzUsuńOOo kredka dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńMarzy mi sie od jakiegos czasu. Troche szkoda 90zl na kredke, ale chyba na nastepnych vipach w sephorze sobie ja w koncu kupie.
OdpowiedzUsuńŚwietna sprawa ;D zastanawiałam się ostatnimi czasy nad zakupem tej kredki i chyba teraz skuszę się na 100% ;D
OdpowiedzUsuńobserwujemy?
Pozdrawiam, Ewelka ;*
UWIELBIAM PRODUKTY Z BENEFIT, SA WARTE SWOJEJ CENY
OdpowiedzUsuńdo rozświetlenia łuku zamiast korektora by mi się przydała ;)
OdpowiedzUsuńprzyznam się że nie używałam do tej pory tego typu kosmetyków, ale może czas zacząć :)
OdpowiedzUsuńoj przydałaby się, przydała :)
OdpowiedzUsuńOj, faktycznie bardzo ciekawie wygląda!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa ta kredka :) Przydałaby mi się :)
OdpowiedzUsuńczaiłam się na nią, ale ostatecznie w moje ręce wpadła kredka EyeBright (również z Benefitu) i bardzo przypadła mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńa ja wlasnie mialam kupic perlowy cien, jutro ide obczaic ile taka kredka kosztuje w uk :D bo efekty widze ;D
OdpowiedzUsuńJa już ślinie sie do niej od jakiegoś roku,ale szkoda mi tyle kasy na kredkę..:(
OdpowiedzUsuń