sobota, 26 listopada 2011

Essence: 50's Girls Reloaded - eyeshadow


Jak pewnie zauważyłyście, jestem wielką fanką Essence, zwłaszcza ich edycji limitowanych. Tej niestety nie udało mi się "dorwać" w drogerii, czego bardzo żałowałam, bo naprawdę strasznie mi się podobała. Udało mi się jednak zamówić jeden z podwójnych cieni przez Internet.


Cienie są zamknięte w prześlicznym opakowaniu. Wieczko zdobią motywy marynarskie, a w środku znajduje się lusterko. Producent nie dodał żadnej pacynki - mnie to nie przeszkadza, ale dla kobiet, które nie  posiadają kolekcji pędzelków, może to być pewna niedogodność. W opakowaniu znajdują się dwa perłowe cienie: beżowy z lekką nutką złota, oraz granat rozjaśniony migocącymi drobinkami.


Tył opakowania - producent jak zwykle nie napisał zbyt sporo. ;)


Tak wyglądają kolory na skórze. Trzeba przyznać, że prezentują się naprawdę pięknie. Jest tylko jedno "ale". Powyższe zdjęcie prezentuje kolor, który otrzymujemy poprzez tarcie palcem o powierzchnię cienia. Jednakże zabiegu takiego nie da się dokonać powieką. ;) Spójrzcie na kolory naniesione w sposób ogólnie przyjęty:


Blade prawda? To już drugie cienie Essence, które posiadają tak słabą pigmentację. Ponieważ recenzowałam ostatnio "Denim Wanted!" spodziewałam się, że jakość będzie podobna - może to i lepiej, przynajmniej się nie zawiodłam. ;)
Cienie kompletnie nie są odporne na rozcieranie. Jeżeli tylko spróbujemy nieco je rozblendować, będą po prostu znikać z powieki. Nie mam kompletnie pomysłu w jaki sposób miałabym uzyskać nimi płynne przejście kolorów. Skończyło się na tym, że nabierałam dużą ilość cienia na pędzelek i po prostu wklepywałam go w powiekę nad miejscem, które próbowałam rozblendować. Poniżej zobaczycie efekt.
Oprócz tego jestem chyba uczulona na jakiś składnik cieni, ponieważ zarówno po umalowaniu 50's Girl, jak i Denim Wanted! strasznie piekły mnie oczy.
Trwałość również pozostawia sporo do życzenia - już po 3 godzinach cienie zaczynają blednąć i zbierać się w załamaniu oka. 
Przy ich użyciu wykonałam dwa bardzo proste makijaże:


Na powiekę ruchomą nałożyłam odrobinę jasnego cienia (prawie go nie widać ;)), zaś jej załamanie zaznaczyłam granatem. Nałożyłam go również na dolną powiekę.


Granatowy cień rozblendowałam na całym oku. Łuk brwiowy, oraz wewnętrzny kącik oka zaznaczyłam złotym

Podsumowując: podobnie jak Denim Wanted!: opakowanie jest świetne, ale jakość - koszmarna. Nie skreślam jeszcze w pełni cieni Essence, ponieważ paletka Vampire's Love wydaje się być nieco lepsza. Pożyjemy, zobaczymy. :)

11 komentarzy:

  1. ciekawie wygląda na oku, ale dla mnie trochę za mocny ten makijaż :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyglądają łądnie na oku, ale ja ogólnie coś nie przepadam za cieniami Essence.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładne kolorki jeszcze nie miałam cieni z essence:-))**

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow mocno pociągnęłaś po oku ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeśli chodzi o jakośc to w zbliżonej cenie jednak wybrałabym Catrice.

    OdpowiedzUsuń
  6. podobaja mi sie ale nie maluje sie w granatach zbyt czesto

    OdpowiedzUsuń
  7. Niestety widać, że są kiepskie, choć złoty ma piękny odcień :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tez mam cienie z tej limitki ale w innej (choc bardzo podobnej:D) wersji kolorystycznej. W moich lubię jasniejszy, jest fajny, ale ciemny (tez granat tylko chyba bardziej zgaszony) jest wlasnie kiepsko widoczny na oku:/

    A powiem Ci, że nie mam juz ani jednego ani drugiego:D:D:D Return to Paradise uzywałam jak różu, u mnie jako rozświetlacz sie wogóle nie sprawdzał bo dawał rożowy kolorek i lekkie drobinkowe rozświetlenie, no fajny ale mam dużo lepszych rózy wiec wymieniłam go. A z Blossoms bardzo fajny, ale dałam go komus kto go bardzo chcial:D Z Blossoms dawał jednolite perłowe rozświetlenie, wampirzy jest totalnie inny (drobinki+perła ale bardziej drobinkowe rozświetlenie) i ten beżowy kolorek na mojej jednak dość jasnej skórze jest widoczny. Sory za ten wywód, ale podsumowujac to trzy zupelnie rózne bajki:D

    OdpowiedzUsuń
  9. No własnie niby fajny, ale mi przyciemnia skóre ten wampiryczny. Takze też chyba średnio sie z nim polubie.
    Z rózu narazie jestem najbardziej zadowolona z całej limitki:) Ale też juz zauwazyłam jakie ma wady: barwi palce (ja palcami nakladam), i w sumie można go nie równo nałozyc jak sie czlowiek spieszy, ale plam nie robi. Ale efekt mi sie bardzo podoba, Tobie tez by sie pewnie efekt spodobał:) Chociaz wiesz, róz w kamieniu wygodniej zawsze..
    A ten z Blossoms fajny fajny, ale podobne znajdziesz, nie wiem czy Ci sie podoba wyraźnie błyszcząca tafla czy tylko lekki perłowo-satynowy błysk (taki jest Blossoms) :D

    OdpowiedzUsuń
  10. widzę tu fiolet aniżeli granat :O

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...