Strasznie spodobał mi się ten tag, więc - ponieważ Kleopatre pozostawiła wolną drogę chętnym do wzięcia w nim udziału - postanowiłam napisać i ja. ;)
W swoich zbiorach najwięcej mam chyba szminek. Uwielbiam je i kupuję bez opamiętania, co - niestety - ma swoje złe strony. Już teraz wiem, że większości nie wykorzystam nim upłynie termin ważności. Najmniej posiadam kosmetyków do pielęgnacji twarzy. Mam swoich sprawdzonych ulubieńców i raczej rzadko decyduję się na coś nowego.
Najtrudniej jest mi dobrać podkład. Przeważnie w sklepie nie ma warunków do tego, by dobrze dobrać odcień, często też nie ma wszystkich testerów - wszystko to sprawia, że dobrze dobrany podkład to skarb, którego trzymam się długo. Najłatwiej zdecydować mi się na zakup kolejnej szminki, pojedynczego cienia do powiek, czy kredki do oczu/eyelinera.
Najlepszy podkład jaki posiadam to, odkryty niedawno, sypki podkład mineralny Mac. Najgorszy to chyba podkład firmy o nazwie, bodajże, Butterfly, który kupiłam w zasadzie tylko na potrzeby mojej przemiany w ganguro girl. Jest ciężki, nieprzyjemny i generalnie mi nie pasuje.
Najdziwniejszy kosmetyk? Trudny wybór. Z braku lepszego pomysłu napiszę chyba, że wszelkiego rodzaju bazy silikonowe - uwielbiam ich konsystencję, ale rzeczywiście mnie ona dziwi. ;)
Najdroższy kosmetyk jaki mam to nieopisywana jeszcze paletka pięciu cieni Diora. Lubię drogie kosmetyki, ponieważ są bardzo dopracowane (i nie mam na myśli tylko składów, ale również opakowania), jednak mój portfel pozwala mi za ich zakup tylko od czasu do czasu. Najtańsze w mojej kosmetyczce są sztuczne rzęsy, których 10 par kosztowało mnie ok. 15 zł, a więc jedynie 1,50 zł za parę. :)
W kwestii najulubieńszych marek mogłabym właściwie skopiować wpis Kleopatre - tańsze - Essence (+ z pielęgnacji Bielenda) oraz Kobo i (niestety wysyłkowy) e.l.f., a droższe - Mac i Yves Saint Laurent (najpiękniejsze opakowania na świecie - tak, wiem, że kupuję "oczami" ;)). Dosyć trudno jest mi podać nazwę firmy, której kosmetykinajmniej lubię. Gdybym musiała podać byłby to chyba L'Oreal, ponieważ proponuje kosmetyki ze średniej półki cenowej w jakości, która mi nie odpowiada (a może po prostu trafiałam na same gorsze wyroby).
Zakupy najchętniej robię w Naturze, salonie Maca, oraz kilku drogeriach w moim rodzinnym mieście (gdzie można dostać kosmetyki wielu firm, normalnie nie dostępnych w drogeriach sieciowych). Najbardziej denerwuje mnie robienie ich w Rossmanie - nie chodzi o kosmetyki, ponieważ te bardzo lubię, np Wibo, czy Miss Sporty. Chodzi o to, że w tych kilku, do których chodzę regularnie ochroniarze wędrują za mną krok w krok, tak, że czuję się jakbym coś ukradła i przeważnie nie zdołam dokończyć zakupów.
Najwydajniejszy kosmetyk jak dotąd to kredki do oczu Sisley i Chanel. Używam ich już na prawdę długo, a temperowałam je może 2 razy? Chyba nigdy nie dam rady ich skończyć. :) Najszybciej zużywam wszelkiego rodzaju pudry, wśród których absolutnym faworytem, w kwestii zużywania jest Comlexion Perfection z e.l.f..
Najładniejsze opakowanie ma tusz do rzęs z YSL (zdaje się, że już wspominałam o ich cudnych opakowaniach? ;)). Osobiście lubię też proste opakowania z Maca. Najbrzydsze z kolei ma chyba szminka ze Sleeka (której recenzja już niedługo, ale w kilku słowach: o ile cienie Sleeka są świetne, o tyle ta pomadka - fatalna). Najbardziej praktycznym opakowaniem może się pochwalić wspominany już podkład z Maca (o którym również za niedługo), zaś najmniej praktyczne jest niestety opakowanie zestawu do brwi z Essence.
Najładniejszy zapach: pomadka kakaowa The Body Shop, pomadki z Miss Sporty, oraz jagodowe masło do ciała ze Starej Mydlarni.
Najgorzej pachnący kosmetyk - zdecydowanie wzmiankowana już pomadka Sleeka. Zapach jest na prawdę okropny, nie na zasadzie, że komuś może się spodobać, a komuś nie - ta pomadka po prostu śmierdzi.
Najbardziej lubię malować oczy i usta, oraz bawić się w upodabnianie się do różnych postaci. Najbardziej nie znoszę regulacji brwi, dlatego często zwlekam wmawiając sobie, że "jeszcze jakoś to wygląda", co, niestety, widać w prezentowanych przeze mnie makijażach. Czasem mam też okresy, kiedy nie znoszę malować paznokci. W innych sytuacjach znowu lubię. ;)
Rzeczywiście fajny tag :)
OdpowiedzUsuńMusiałabyś wpaść do mojego Rossmanna. Chyba pół godziny stałam przy półkach i myślałam, miałam święty spokój. :)
OdpowiedzUsuńJa niestety moge wybrać sie tylko do Natury albo do drogerii Aster bo innej w moim mieście nie ma. Do TBS czy salonu Maca, Ingloot nie mam dostepu a szkoda
OdpowiedzUsuńoj tak opakowania ysl kocham....każda ich szminka jest piękna! cienie, pudry itd! piękne, ale nie przedobrzone i tandetne;)
OdpowiedzUsuńO super ,że zrobiłaś ten tag:)! Fajnie się to czyta bardzo:)
OdpowiedzUsuńJa np. uwielbiam wszystko co się świeci, jest złote i wygląda 'luksusowo' ale jednocześnie uwielbiam też własnie proste opakowania Maca.
Hehe Complexion Perfection niedlugo dorzuce chyba do mojego co-miesięcznego posta zużyciowego, bo juz jestem za połową:D
I będę czekać na recenzję pomadki Sleek (oj kusiła mnie a nawet kilka kolorów!) i tego podkładu z Maca:)
u nas w Polsce niesety tak to dziala gdy sie ubierzesz na BOGATO Pan ochroniaz nie zwroci na ciebie uwagi a gdy masz zwykly ootd juz bajka jest inna tak samo jesli wchodzisz do markowego sklepu obsluga inaczej sie zachowuje, gdzie za granica jest juz inaczej bo czasami zwyklak kupi wiecej niz Pani z wyzszych sfer.. nienawidze tych oczu na sobie a to wlasnie czesto zdarza sie w rosmannie...
OdpowiedzUsuń