Dziś już ostatni post dotyczący pielęgnacji włosów. Myślę, że opisywany dziś etap można uznać za najważniejszy, mający największy wpływ na zdrowie włosów.
Dla przyzwoitości należałoby jeszcze wspomnieć o maskach. Pisałam kiedyś o jednej - wszystkie stosuję w sposób opisywany tutaj. Zapraszam do lektury. :)
Tytułem wstępu: odżywek używam na trzy różne sposoby. Po pierwsze mam zawsze w swoich zbiorach jakąś tańszą wersję, ponieważ stosuję ostatnio metodę OMO, czyli Odżywka-Mycie-Odżywka. Polega ona na tym, że przed użyciem szamponu należy nałożyć na włosy odżywkę, by uniknąć jego wysuszającego działania. Odżywka, którą stosujemy pod szampon nie musi być rewelacyjna, dlatego właśnie ja kupuję przeważnie jakąś tańszą. Obecnie stosuję Rossmanowską Isane:
Jest bardzo dobra. Szczerze powiedziawszy nie różni się zbytnio od odżywek tzw. "dobrych firm". Stosuję ją pod szampon, bo po prostu nie jest mi jej szkoda - kosztuje 7 zł za 300 ml. Naprawdę ją polecam.
Po umyciu włosów szamponem nakładam na całe włosy drugą odżywkę. Staram się, by była ona silnie nawilżająca lub regenerująca. Nakładam ją w następujący sposób: najpierw wmasowuję w skórę głowy, a później w całą długość włosów, ze szczególnym uwzględnieniem końcówek. Robię to dokładnie, by odżywka wniknęła również do tych włosów, które nie znajdują się na wierzchu. Obecnie używam odżywki Pantene Nature Fusion, którą bardzo lubię.
Odżywka ta rewelacyjnie wpływa na włosy. Wygładza je, poprawia stan i wygląd końcówek, ułatwia rozczesywanie i nadaje włosom blask. Odżywki Pantene lubię chyba jeszcze bardziej niż ich szampony. ;) Jest to odżywka do spłukiwania. Ostatnio kupiłam ją za 10 zł (200 ml), ale przeważnie kosztuje ok. 14 zł.
Na sam koniec moich rytuałów związanych z włosami stosuję odżywkę, która chroni włosy przed działaniem urządzeń do stylizacji. Obecnie nie jest mi to potrzebne, bo włosy suszyłam od maja mniej więcej 3-4 razy, a o istnieniu prostownicy praktycznie już zapomniałam. ;) Uznaję jednak, że skoro kosmetyk chroni włosy przed wysoką temperaturą to uchroni je również przed niską (w zimie) oraz innymi czynnikami mogącymi negatywnie na nie wpływać.
Obecnie używam odżywki, którą kupuję w salonie fryzjerskim, do którego chodzę. Lubię ją, ale jest droga (55 zł). Owszem, jest wydajna, ale skoro i tak nie stylizuję włosów przy pomocy "gorących" urządzeń, to po prostu szkoda mi na nią pieniędzy. Inne dobre odżywki można kupić w granicach 10-15 zł. Tej używam, by ją wykończyć - została mi z czasów umiłowania prostownicy. ;)
I teraz najważniejsze pytanie. Czy gra jest warta świeczki? Czy warto się tak trudzić dla włosów? Oto efekty moich starań - oceńcie same:
Po umyciu włosów szamponem nakładam na całe włosy drugą odżywkę. Staram się, by była ona silnie nawilżająca lub regenerująca. Nakładam ją w następujący sposób: najpierw wmasowuję w skórę głowy, a później w całą długość włosów, ze szczególnym uwzględnieniem końcówek. Robię to dokładnie, by odżywka wniknęła również do tych włosów, które nie znajdują się na wierzchu. Obecnie używam odżywki Pantene Nature Fusion, którą bardzo lubię.
Odżywka ta rewelacyjnie wpływa na włosy. Wygładza je, poprawia stan i wygląd końcówek, ułatwia rozczesywanie i nadaje włosom blask. Odżywki Pantene lubię chyba jeszcze bardziej niż ich szampony. ;) Jest to odżywka do spłukiwania. Ostatnio kupiłam ją za 10 zł (200 ml), ale przeważnie kosztuje ok. 14 zł.
Na sam koniec moich rytuałów związanych z włosami stosuję odżywkę, która chroni włosy przed działaniem urządzeń do stylizacji. Obecnie nie jest mi to potrzebne, bo włosy suszyłam od maja mniej więcej 3-4 razy, a o istnieniu prostownicy praktycznie już zapomniałam. ;) Uznaję jednak, że skoro kosmetyk chroni włosy przed wysoką temperaturą to uchroni je również przed niską (w zimie) oraz innymi czynnikami mogącymi negatywnie na nie wpływać.
Obecnie używam odżywki, którą kupuję w salonie fryzjerskim, do którego chodzę. Lubię ją, ale jest droga (55 zł). Owszem, jest wydajna, ale skoro i tak nie stylizuję włosów przy pomocy "gorących" urządzeń, to po prostu szkoda mi na nią pieniędzy. Inne dobre odżywki można kupić w granicach 10-15 zł. Tej używam, by ją wykończyć - została mi z czasów umiłowania prostownicy. ;)
I teraz najważniejsze pytanie. Czy gra jest warta świeczki? Czy warto się tak trudzić dla włosów? Oto efekty moich starań - oceńcie same:
warto:)
OdpowiedzUsuńmasz świetne włosy:) a odżywkę z Isany także stosuję i lubię:)
OdpowiedzUsuńMasz przepiękne włosy. Muszę wypróbować mycie metodą odżywka-szampon-odżywka :)
OdpowiedzUsuńpiękne włosy masz :)
OdpowiedzUsuńwow ale masz śliczne włoski!! :)
OdpowiedzUsuńPiękne ;) Też musze spróbować tej metody OMO :)
OdpowiedzUsuńOj warto, warto - Twoje włosy są boskie!
OdpowiedzUsuńPiękne masz włoski:-)
OdpowiedzUsuńpewnie że warto !!! chciałabym takie mieć.. ja swoje ścięłam jakiś czas temu ..
OdpowiedzUsuńpiękne włosy ! chciałabym takie mieć :)
OdpowiedzUsuńa co do odżywki isany, to ja mam lecz taką małą buteleczkę ( recenzja na moim blogu) i jej nie lubię, włosy miałam posklejane, i niemiłe, a szkoda
Swietne masz wlosy i ten kolor AHHH:)! Moje wlosy po takiej dawce jak twoja wygladalyby pewnie okropnie, mi nawet lekkie odzywki obciazaja wlosy teraz, ogolnie moje wlosy wygladaja najlepiej jak wogole nie uzywam odzywek. Ale jak mialam bardzo dlugie i czesto farbowalam dobra odzywka to byla podstawa:)
OdpowiedzUsuńAle masz piękne włosy, sama chciałabym takie długie i zadbane :)
OdpowiedzUsuńmasz piękne włosy! takie długie i lśniące :) świetnie Ci się układają na plecach!
OdpowiedzUsuńKochana, warto :) masz piękne włosy, zawsze marzyłam o takich falach :)
OdpowiedzUsuńIsanę i Pantene stosuję obecnie, niedługo coś o nich skrobnę :)