Dziś napiszę o peelingu, który znajdował się w gazetce "Sekrety Urody" z Biedronki. Podczas poprzedniej promocji kupiłam jeden (winogronowy - notka tutaj). Bardzo go polubiłam i bardzo żałowałam, że nie udało mi się "dorwać" pozostałych dwóch. Koło miesiąca temu promocja ta znów się pojawiła. Nie myśląc wiele kupiłam brakujące wersję: borówkę i mango.
Powyżej możecie przeczytać co producent pisze na temat kosmetyku.
Peeling jest zamknięty w wygodnym, odkręcanym opakowaniu. Jest ono plastikowe i bardzo trwałe (nie dałabym rady policzyć ile razy mi spadło i dalej nic mu nie jest). Bardzo lubię te opakowania - są proste i ładnie wyglądają w łazience (kiedy ułoży się je w kolejności: winogrono, mango, borówka wyjdą nam peelingi reggae - przy okazji recenzowania mango pokażę wam jak uroczo wygląda to pod prysznicem ;)). Szata graficzna jest sensowna, stonowana i dobrze ułożona.
Konsystencja jest bardzo fajna. Jest to coś w rodzaju lekko ściętej galaretki - jest dosyć luźna, ale zawiera mnóstwo drobinek ścierających, które zagęszczają konsystencję. Dobrze rozprowadza się po ciele, a masaż z jego użyciem jest naprawdę przyjemny i skuteczny.
Po użyciu skóra jest bardzo miękka i gładka. Znika spora część zrogowaceń, małych krostek, czy - po prostu - nierówności. Ciało jest przyjemnie oczyszczone, odświeżone i rewelacyjnie przygotowane na chłonięcie produktów nawilżających. :)
Podsumowując: Borówka jest kolejnym udanym produktem Biedronki. Uważam, że żaden z recenzowanych tu kosmetyków tej firmy nie ustępuje produktom z dużo wyższych półek cenowych.
Uwielbiam te peelingi <33 Skończyłam już borówkowy i mango. Wzięłam się za winogronowy. Nic jednak nie pobije borówki. ;)
OdpowiedzUsuńdinitte.blogspot.com
Tyle razy byłam w biedronce i nawet na niego nie spojrzałam i to był błąd. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Ja na razie siedzę w Joannie, ale trzeba będzie się i za ten zabrać, skoro wszystkim tak się podoba :)
OdpowiedzUsuń*Korzystam z Joanny. To brzmi lepiej ;)
OdpowiedzUsuńJa slyszalam ze Iris Apfel ma nie byc w Polsce:( Dlatego wogole sie nie napalalam (no bo szminki boskie ale co z tego skoro ma nie byc..).
OdpowiedzUsuńA z Daphne Guiness wezme na bank roz Vintage Grape (fiolet!:D) a kusza mnie jeszcze niesamowicie dwie fioletowe szminki i fioletowy blyszczyk:D ale to juz zalezy od stanu portfela;)
Mam akurat ten peeleng jest rewelacyjny a zapach słodki:)
OdpowiedzUsuńWlasnie na blogu u barw wojennych pytalam i napisala ze w Polsce ma nie byc:( Wiem, wielka szkoda bo szminki mialy byc w wykonczeniu matte (ekstaza!). A moze to lepiej dla naszych portfeli :(((
OdpowiedzUsuńA peeling borowkowy biedronkowy sobie aktualnie uzywam i tez jestem zadowolona, chociaz jak dla mnie jest troche rzadki i moglby miec wiecej drobinek:)
Ostatnio poszłam zobaczyć te peelingi i niestety moja Biedrona była biedna i ich nie miała :/
OdpowiedzUsuńTen peeling przypomina mi dżem truskawkowy :D
OdpowiedzUsuńAlbo na ebayu moze predzej. Ale ja sie boje podrob :( no i zawyzonych cen ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie ten peeling to bubel roku:D od zapachu przez konsystencje, totalny niewypal....Nawet szykuje mu osobna recenzje;)
OdpowiedzUsuńmuszę kupić ten peeling;) dodaje do obserwowanych liczę na to samo":)
OdpowiedzUsuń