czwartek, 9 lutego 2012

Wszyscy mają Carmex - mam i ja!


O Carmexie usłyszałam po raz pierwszy ponad półtorej roku temu. Pierwsza opinia była tak pozytywna, że - szczerze powiedziawszy - jej nie zawierzyłam. Od tamtego, jednak, momentu, wszyscy jakby się uwzięli i entuzjastyczne komentarze zaczęły napływać do mnie jak szalone. Już ponad rok temu postanowiłam, że koniecznie muszę go kupić. To, że postanowiłam, nie znaczy, że udało się owo postanowienie zrealizować. ;) Z balsamem mijałam się jeszcze przez około pół roku, aż w końcu nabyłam wersję w słoiczku. 


Oprócz wersji słoiczkowej, miałam również sztyft, który jest o wiele wygodniejszy (zwłaszcza, gdy mamy długie paznokcie). Pod względem skuteczności, obydwa kosmetyki działają dokładnie tak samo, zatem wszystkie opisywane poniżej właściwości tyczą się obydwu wersji. Z tego co słyszałam, odpowiednik w tubce jest nieco mniej skuteczny, ale - ponieważ jeszcze jej nie próbowałam nie mogę tej informacji potwierdzić.


Produkt zamknięty jest w plastikowym słoiczku. Wieczko ma bardzo charakterystyczny design: jest żółte z czerwonymi napisami i białą nazwą produktu. Nie da się go pomylić z niczym. ;) opakowanie sztyftu kojarzy mi się, niemalże do złudzenia, z opakowaniem kleju. ;) Carmex kosztuje ok 9.99 zł (za tyle kupiłam go ostatnio w Naturze), choć zdarzało mi się spotkać go w cenie nawet o 2 zł niższej.


Jedną z cech charakterystycznych tego produktu jest charakterystyczny zapach, który nie każdemu pasuje (a niektórych przyprawia wręcz o ból głowy ;)). Ja osobiście bardzo go lubię i zupełnie mi nie przeszkadza. 
Produkt jest koloru żółtego i - co można zauważyć w opakowaniu wersji sztyftowej - jest lekko przezroczysty. Konsystencja jest dosyć ciężka i lekko klejąca, ale po nałożeniu na usta nie jest to wyczuwalne. W kilka sekund od aplikacji, zaczyna się najlepsza część jego użytkowania: produkt mrozi nasze usta (w bardzo przyjemny sposób), tak, że odżywcze działanie staje się odczuwalne. ;) Od tego momentu jest tylko lepiej, wargi niemalże od razu stają się miękkie, wszystkie wyschnięte skórki znikają. Wiem, że wiele osób stosuje go przed użyciem szminek o zdecydowanych kolorach, które wymagają idealnie wypielęgnowanych ust. Regularne stosowanie pozwala niemalże do zera ograniczyć skutki mrozów, przygryzania warg, czy ich przesuszania.


Podsumowując: Carmex to kosmetyczny must-have! Uważam, że każda kobieta powinna mieć go w swoich zasobach, ponieważ jego działanie jest naprawdę rewelacyjne!


Chciałam jeszcze przypomnieć o lakierowym mini-konkursie! Po wszystkie informacje zapraszam tutaj.


15 komentarzy:

  1. Ja mam wersję w sztyfcie. Moje siostry gdy zobaczyły zapytały się czy to jest klej, bo wygląda jak klej. :) Ale to świetny produkt. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak must-have to muszę go mieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja miałam tubkę własnie:) Jak zużyję chociaż część moich balsamów do ust to kupię sobie wersję w sztyfcie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Carmex jest świetny, najlepszy! ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. już nie wyobrażam sobie bez niego życia :D

    OdpowiedzUsuń
  6. również mam tą wersję klasyczną i bardzo ją lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mój drugi numer jeden wśród balsamów obok Tisane :) Niedawno napisałam jego recenzję na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też mam carmex, jest najlepszy

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam truskawkowy w tubce :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak pięknie napisałaś o carmex'sie, że chyba się skuszę. Ale do końca i tak nie jestem przekonana.
    Zauważyłam, że ostatnio bardzo modne jest posiadanie balsamów do ust carmex i tisane ...

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla mnie właśnie ta wersja jest najlepsza a miałam i zapachowe i te w tubce i sztyfcie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. super recenzja
    też jestem ciekawa 'big love' - coś świeżego czy kolejna nieudana próba zerżnięcia scenariusza z zachodu, zobaczymy!

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam w tubce i byłam zadowolona w słoiczku nie kupie bo nie lubię grzebać paluchem:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam w tubce, i jestem w nim zakochana! :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam i nie przepadam,ale ogólnie ostatnio gdzieś go zapodziałam i nie mogę znaleść ;(

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...