niedziela, 10 czerwca 2012

LE Essence: Marble Mania - Błyszczyki




Pamiętacie, jak kiedyś mówiłam, że nie lubię błyszczyków? Było, minęło - niestety. ;) Obecnie powinnam je dopisać do listy moich kosmetycznych uzależnień. ;) Kupuję je pasjami, ponieważ generalnie należą do tanich kosmetyków. ;) Ostatnio, przy okazji prezentowania zakupów z limitki Marble Mania pokazywałam Wam różowy. Polubiłam się z nim na tyle, że póki marmurki były dostępne, dokupiłam czym prędzej i drugi. ;)


Nie rozumiem dlaczego Essence musi psuć swoje urocze opakowania tymi koszmarnymi nalepkami! Razi mnie to w oczy szalenie, a jak odkleję to albo krzywo, albo miejsce po kleju wyłapuje wszelkie brudy z otoczenia.
W przypadku tych błyszczyków opakowania nie są, aż tak fajne, jak ma to na ogół miejsce w limitowanych edycjach Essence. Ale generalnie są ok - proste, zgrabne, dobrze się zamykają. Gąbeczka mogłaby nabierać odrobinę więcej produktu, ponieważ dla uzyskania ładnego efektu trzeba się trochę namachać. 


Każdy z błyszczyków zawiera 8 mililitrów różnokolorowego mazidła. Nie jest ono jednobarwne, żeby wpasować się w klimat marmurkowej manii, jednak nie liczmy na cuda - wzorek po pewnym czasie się zaciera (co można zobaczyć wyraźniej w wersji różowej Coral Whirl, ponieważ najzwyczajniej w świecie mam go dłużej. Nazwa pomarańczowego to Peach and Mix.


Dlaczego tak polubiłam się z tymi błyszczykami? Dlatego, że mają fajną, dosyć gęstą, a jednocześnie niezbyt klejącą konsystencję. Mam wrażenie, że trochę odżywają usta. Kolory są widoczne, ale nie w ten sposób, że zmieniają kolor ust, ale pogłębiają go w "swoją stronę". Nie jest specjalnie trwały. Przeważnie jak wychodziłam na zajęcia, smarowałam się nimi, a po powrocie pozostawała jedynie miniwarstewka z odrobiną koloru. Na pewno nie przetrwałby "próby posiłku". ;)



Podsumowując: ładnie nabłyszcza, daje lekki kolor i nie klei. Do tego kosztował mniej więcej 8 zł. Nie jest to błyszczyk idealny, ale ja bardzo go lubię i trochę żałuję, że nie jest w stałej ofercie. 


27 komentarzy:

  1. błyszczyki essence są świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie lubię błyszczyków, ale ten coral wygląda bardzo fajnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. coral wygląda bardzo ładnie, bo brzoskwiniowych kolorów to na ustach nie lubię ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja długo nie mogłam się przekonać, ale ostatnio mi się podobają + są bardzo twarzowe wg mnie

      Usuń
  4. Ten drugi odcień jest śliczny:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale ta brzoskwinka mi się podoba ;)!

    + Dodaję do obserwowanych ;).

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli masz problem z klejem pozostałym po zdartych naklejkach, to polecam przetrzeć to miejsce zmywaczem do paznokci :) Jak dla mnie niezawodny sposób :)

    OdpowiedzUsuń
  7. mam coral whirl i kocham :) a w stałej ofercie są i kupię na pewno pozostałe kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Są? :oo Muszę się rozejrzeć. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja nie lubię błyszczyków itp, denerwuje mnie to że przyklejają mi się włosy do ust ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. ładniutki jest ten brzoskwiniowy

    OdpowiedzUsuń
  11. drugi wygląda całkiem fajnie:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja nigdy nie używam błyszczyków, wydaje mi się, że po prostu brzydko wyglądam z błyszczącymi się ustami ;). Ale kolory ładne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wg mnie chyba każdy dobrze w nich wygląda. ;)

      Usuń
  13. ja też nie przepadałam za błyszczykami, ale polubiłam kupując zimą essence circus'a, nie dość, że pięknie pachnie, to jeszcze jest w miare trwały i ma ładny kolor czerwieni :)

    OdpowiedzUsuń
  14. coral whirl jest cudowny kolor <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja Circusa akurat nie miałam, a wiele razy się nad nim zastanawiałam! Jak trafię to na pewno kupię. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To odp do poliii. ;) Nie wiem czemu, ale myślałam, że dobrze kliknęłam. :)

      Usuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...