wtorek, 31 lipca 2012

Inglot 27 TG - pędzel duo fibre



Moja miłość do pędzli zaczęła się mniej więcej rok temu. Teraz niestety (albo i stety) została trochę zahamowana, ponieważ najzwyczajniej w świecie mam ich już tyle, że kupowanie kolejnych nie ma sensu. Owszem, ostatnio zrobiłam większe zamówienie na flat topy, ale tylko dlatego, że podkład nakładam prawie codziennie i najzwyczajniej w świecie nie chce mi się myć go aż tak często.
Ale jakieś trzy miesiące temu, z wielkim zdziwieniem, skonstatowałam, że nie mam porządnego duo fibre! Miałam jakiś tam mały i mizerniutki z LancrOne, ale takiego z prawdziwego zdarzenia w mojej kolekcji brakowało. Niewiele myśląc wysłałam lubego do Inglota celem zakupu. Warto dodać, że pani ekspedientka powiedziała mu, że prezentowany dziś produkt to flat top. Chlopię moje było przekonane, że wie co ma kupić, ba! do tamtego momentu wierzył, że zupełnie nieźle nazwy pędzli przyswoił i dzwoni do mnie zdezorientowany co robić. Wątpliwości rozwialiśmy, luby aplikator zakupił i przyniósł, a ja poczęłam testować. 



Pędzel plasuje się w średniej półce cenowej, kosztował bowiem nieco ponad pięćdziesiąt złotych (myślę, że 56 zł, ale nie jestem tego w 100% pewna). Jego włosie - jak na duo fibre przystało, składa się z dwóch różnych części: czarne krótkie i gęste oraz białe, dłuższe i rzadsze. Jest to mieszanka taklonu i specjalnie selekcjonowanej sierści kozy. Rączka jest bardzo gruba i solidna, pędzel pewnie leży w dłoni. Nie mam zastrzeżeń do sposobu jego wykonania - uważam, że jest staranny, a sam produkt - trwały.
Duo fibre ma wiele zastosowań zainteresowanych odsyłam do notki o pędzlach. Ja używam go przede wszystkim do nakładania płynnych podkładów.



A teraz kilka mniej przyjemnych słów. Niestety, 27 TG najzwyczajniej i najnieprzyjemniej w świecie kłuje mnie podczas aplikacji podkładów. Z tego powodu nie lubię go używać i sięgam poń tylko kiedy nie mam już innego aplikatora. Pewnie gdybym nie miała do czynienia ze innymi świetnymi pędzlami, jak Hakuro, czy Sigma, walczyłabym i jeszcze myślała, że wszystko jest ok, ale ponieważ wiem, jak być może, używam go najrzadziej jak tylko się da.
Nakładając nim podkład "stempluję" twarz. Jeżeli tylko, pomimo kłucia, robię to dostatecznie mocno i starannie to makijaż wychodzi ładnie, pod tym względem narzekać nie mogę. Mimo tego, najzwyczajniej w świecie szkoda mi nerwów i skóry, zwłaszcza, że podobny efekt mogę uzyskać bez większego problemu i w komfortowy sposób np flat topami z Hakuro.
Poza tym pędzel jest w porządku, włosie nie odkształca się, nie wypada, dobrze znosi mycie. Mokry bardzo nieprzyjemnie pachnie, ale to już "zasługa" naturalnego włosia.



Podsumowując: osobiście nie polecam tego pędzla. Jeżeli jednak lubicie kłucie podczas nakładania podkładu (jakiś pędzlowy odpowiednik akupunktury, lub raczej akupresury) to jak najbardziej polecam, bo do samego wykonania i trwałości nie mam zastrzeżeń.


13 komentarzy:

  1. jakoś nie jestem przekonana do tego typu pędzla ;P mnie mój luby zadziwia ze wie czym co nakładam, skąd on to wie to ja nie wiem, może mnie podgląda jak się maluję :P bo raczej by nie pamiętał wszystkiego jak kiedyś przy myciu pędzli pytał co do czego jest ;p (pytał bo mu się nudziło, czekał aż skończę żebyśmy się mogli iść wykąpać)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakoś mi ten duo-fibre nigdy nie podchodził, wydawał mi się jakiś nieporęczny i ogólnie nie za fajny... Do tego cena i kłucie... Moim zdaniem istnieje dużo lepszych pędzli tego typu, ja mam Real Techniques i bardzo sobie chwalę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ten pedzel juz ponad rok, i w ani razu nie przyszlo mi nawet na mysl ze on kluje :D

    To nie jest standardowy flat top, wiec operuje sie nim inaczej i do innych produktow.

    Ja swoj bardzo kocham, i szkoda mi ze przez moja glupote zaczal troche gubic wlosie. To jest swietny pedzel.

    OdpowiedzUsuń
  4. I prosze nie rob mu takiej krzywdy jak na zdjeciu bo to mnie boli :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wolę mojego Hakuro h50s :)

    OdpowiedzUsuń
  6. a prezentowal sie fajnie :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Ojoj nie lubie takich kłujących pędzli... Ojj nie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że kłuje a taka porządna firma go robi. Mam pędzel z Inglota do różu i jest super mięciutki.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej. Wiem, że trochę odgrzewany kąsek, ale muszę zapytać.
    Kupiłam ten pędzel dzisiaj, użyłam i postanowiłam umyć. Użyłam do tego bezbarwnego szamponu dla dzieci, którego używam od dłuższego czasu do mycia wszystkich moich pędzli.
    Jednak ten pędzel zrobił się w środku niebieski. Czarne włosie ma swój kolor, białe z brzegu nadal jest białe - ale w środku jest niebieskie.
    Do wyrzucenia? Oby nie :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zdarzyła mi się na szczęście taka sytuacja. Ja bym używała i bacznie obserwowała twarz. Gdyby pojawiły się pierwsze oznaki, że coś jest nie tak, natychmiast bym go wyrzuciła. Ale to ja - wiadomo, że bezpieczniej jest wywalić od razu. ;) Ewentualnie, jak masz rachunek i ci się chce, a pędzel był kupiony niedawno, możesz spróbować go reklamować.

      Usuń
  10. Bo to nie jest pędzel przeznaczony do podkładu tylko do bronzera lub pudru pasowanego. Wcześniej należy się zapoznać z zastosowaniem danego pędzla, a dopiero później go krytykować.

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...