niedziela, 4 marca 2012

Cienie Inglot - brązy




To, że bardzo lubię cienie Inglota mogłyście już zauważyć. Pokazywałam Wam już kilka odcieni z mojej kolekcji (szarości i fiolety). Dziś pora na moich ulubieńców - brązy. Kilka lat temu na pewno nie pomyślałabym, że będę używała ich w makijażu. Wówczas byłam wielką fanką kolorów "szalonych" - zieleni, fioletów, róży. Na codzień decydowałam się jedynie na kreskę i jakoś brak było mi miejsca na brązy. Zmieniło się to po zakupie paletek Sleeka - najpierw złamałam się i zdecydowałam się na dziewczęcą Oh, so special..., w następnej kolejności Storm. I przepadłam. Bo teraz jestem zdania, że brązów nie można mieć zbyt dużo.

Od lewej: Matte 360, Matte 327, AMC 53

Póki co posiadam w swojej kolekcji jedynie 3 odcienie. Na pewno zdecyduję się na kolejne, ponieważ w moim salonie Inglot brązów posiadają ilości olbrzymie. ;) Ja posiadam dwa maty (jasny, lekko przybrudzony odcień, oraz ciemniejszy, czysty brąz, bez żadnych domieszek)  i jeden cień zwany AMC, którego to skrótu nie udało mi się rozszyfrować nadal. Formuła ta polega jednak na tym, że posiada mnóstwo, świecących we wszystkich kolorach tęczy, drobinek. Kolor, który widzimy pod drobinkami jest ciemny, w kolorze gorzkiej czekolady.
Cienie pochodzą oczywiście z serii Freedom System, a więc do naszej paletki dobierać je możemy wedle uznania.
Cienia jednego okrągłego wkładu: 10 zł.


Cienie są drobno zmielone i dosyć suche. Ze względu na te cechy, odrobinę pylą się podczas nabierania, ale - co ciekawe - nie osypują się. Do oka przyklejają się momentalnie i bez żadnego problemu. Bez trudu możemy dodawać kolejne warstwy i stopniować efekt.
Cienie są bardzo mocno napigmentowane. AMC nieco mniej niż maty, ale i tak rewelacyjnie. Na zdjęciu nie widać tego, jak mocno lśnią drobinki. Na żywo efekt jest o wiele piękniejszy - drobinek jest mnóstwo, ale ponieważ są bardzo drobne nie uzyskujemy tandetnego błysku.
Trwałość - bardzo zadowalająca. Cienie Inglota to jedyne, których używam bez bazy. Nawet wówczas wytrzymują na oku większą część doby - u mnie nawet do 12 godzin. 
Nie uczulają mnie, dobrze znoszą rozcieranie, podczas którego nie znikają z oka, ale pozwalają uzyskać efekt ładnych przejść.
Spójrzcie na swatche:



Podsumowując: bardzo lubię cienie Inglota i mam ochotę na więcej. Dobra trwałość w dobrej cenie, a do tego możliwość samodzielnego skompletowania paletki spośród naprawdę olbrzymiej ilości pięknych kolorów - czegóż więcej potrzeba? :)

9 komentarzy:

  1. 360 jest bardzo ładny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Inglotowe cienie są The Best!

    OdpowiedzUsuń
  3. Brązy są najwspanialsze, strasznie podoba mi się 360 ma kolor lekko przypominający kawę z mlekiem :) Super!

    OdpowiedzUsuń
  4. myślę, że jedyne czego nam trzeba to odpowiedni poziom funduszy, aby móc sobie je zafundować w hurtowych ilościach :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Coraz bardziej podobają mi się cienie z Inglota.;D
    Brązy są piękne.<3

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam cienie inglotowe, sama te mam paletke wlasnie brazowa

    OdpowiedzUsuń
  7. hej kochana!:* zostaw u mnie adres maila pod konkursem na Tangle Teezer:*

    OdpowiedzUsuń
  8. mam cień z Inglota pod łuk brwiowy, czasem jako rozświetlacz 395 chyba ale muszę coś jeszcze zdobyć, z brązu właśnie :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...