Koło miesiąca temu weszłam do Maca z następującą myślą: tym razem żadnych ekstrawagancji, choćby nie wiem jak mi się spodobały. Muszę kupić dobre kosmetyki do makijażu, których będę mogła używać NA CODZIEŃ. Początkowo myślałam o pigmencie Naked, ale kiedy go zobaczyłam to - choć też był piękny nie było to to czego szukam. Pan doradził mi właśnie tego Paint Pota. Pochodzi on z limitki Posh Paradise.
Czym w ogóle jest Paint Pot? Z jednej strony bazą pod cienie - to z resztą jest napisane na jego opakowaniu. Z drugiej - jak widzicie jest bazą kolorową, wiec ja traktuję go jako bazę-cień w kremie.
Kosmetyk jest zamknięty w zakręcanym, szklanym pojemniczku zawierającym 5 g produktu. Cena: 74 zł.
Kosmetyk ma gęstą, kremową konsystencję, która brudzi pędzle tak mocno, że nie nadają się do powtórnego użytku bez wyprania. ;) Nie jest to jednak wada - dzięki temu nie tworzą się zgrubienia na powiece, a sam kosmetyk idealnie się do niej przyczepia. Rada w kwestii przechowywania: jeżeli chcemy, by konsystencja pozostała taka na dłużej, dobrze jest podczas używania kosmetyku, na czas malowania pędzelkiem powieki odkładać go na stół "do góry nogami" - wówczas nie będzie się do niego dostawać powietrze i nie będzie twardniał.
Po lewej oko umalowane, po prawej "czyste". ;) Jak widzicie kosmetyk wygładza powiekę i wyrównuje jej koloryt. Dzięki niemu oko nie wygląda na zmęczone. Ja osobiście nie lubię nakładać kreski na czystą powiekę i w tym celu głównie zakupiłam Paint Pota.
Jednakże największą zaletą tego kosmetyku jest to, co robi z cieniami nań nakładanymi. Po pierwsze - wystarczy nałożyć ich na prawdę odrobinę, by uzyskać pożądany efekt (mniej więcej o połowę mniej niż użylibyśmy normalnie). Po drugie - blendowanie na Paint Pocie to prawdziwa przyjemność. ;) Cienie rozprowadzają się równomiernie, nie zbijają się. Wystarczy kilka pociągnięć pędzelka, by uzyskać na prawdę ładny efekt. Cały makijaż oka zajmuje około 7 minut. ;)
Poniżej zdjęcia makijażu, który noszę prawie codziennie. Najczęściej na uczelnie, bo tam niespecjalnie mogę szaleć. ;)
Podsumowując: zdecydowanie polecam. Mam nadzieję, że kiedy Nubile mi się skończy, znów trafię na jakąś limitkę, w której będzie. ;)
Przyjemna rzecz. Chociaż jakoś nie mogę się przekonać do MACa, ceny odstraszają, a to, co mam w zupełności mi wystarczy. Może kiedyś zażyczę sobie właśnie coś takiego uniwersalnego na prezent (:
OdpowiedzUsuńWłaśnie przymierzam się aby go kupić!
OdpowiedzUsuńLadny makijaz:)
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie mam zadnego paint pota, ale chcialabym kupic:) A wiesz, tez raz poszlam do Maca specjalnie z mysla kupienia Naked, ale na zywo okazalo sie ze to zupelnie cos innego niz na zdjeciach w necie:)
Jestem zakochana w Nubile. Mam nadzieję, że szybko się nie skończy. Pięknie podbija inne cienie.
OdpowiedzUsuńJa teraz też mysle nad kupnem jakiegoś PP z Maca na dzień, chodzi za mną Soft Ochre, ale ten chyba musze wziąść pod uwage ;)
OdpowiedzUsuńJa bym za taką rzecz nie dała takich pieniędzy
OdpowiedzUsuńfajnie wygląda ale kurcze za drogo :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny produkt:)
OdpowiedzUsuń