Dziś opowiem wam o tuszu do rzęs - chyba najtańszym jakiego kiedykolwiek używałam, a przy tym naprawdę niezłym. Przed Wami: My Secret Extra Lash Mascara. Szafy My Secret znajdziecie w drogeriach Natura. Cena tego kosmetyku to 9 zł.
Najpierw kilka słów o opakowaniu. Jest ono strasznie krótkie - długością bardziej przypomina niektóre szminki, niż maskarę. Myślałam, że w związku z tym malowanie może być trochę problematyczne, ale tak nie jest. Szczoteczka bardzo mi się podoba. Jest silikonowa i bardzo prosta - stopniowo zwęża się ku górze. Każdy z "włosków" jest precyzyjnie oddzielony od poprzedniego. Ani razu nie zdarzyło mi się, by szczoteczka nabrała zbyt wiele tuszu, by włoski były posklejane, lub nadmiar kosmetyku zwisał z przodu szczoteczki. Wbrew pozorom wcale nie tak łatwo o tusz spełniający te - wydawałoby się - najbardziej podstawowe wymagania.
Co o tuszu pisze producent? Super pogrubiający tusz do rzęs nowej generacji wykorzystujący lekką, kremową formułę. Rewolucyjna silikonowa szczoteczka precyzyjnie rozczesuje rzęsy. Umożliwia nałożenie znacznie większej ilości tuszu za jednym pociągnięciem, jednocześnie dokładnie go rozprowadzając - bez grudek i sklejania.
Jak najbardziej zgadzam się z tym opisem. Szczoteczka nabiera sporo tuszu, jednak nie "zrzuca" od razu całości nabranego kosmetyku na rzęsy, a co za tym idzie - nie skleja ich. Rozczesywanie rzęs jest na prawdę łatwe i przyjemne - jest to zasługa rewelacyjnej szczoteczki, o której pisałam w poprzednim akapicie.
Zgodnie z obietnicą, tusz jest przede wszystkim pogrubiający. Osobiście zauważyłam, że również nieco wydłuża i podnosi rzęsy. Efekt pogrubienia jest widoczny, wystarczający dla moich potrzeb. Jeżeli zależy nam na bardziej teatralnym looku musimy po prostu nieco dłużej popracować z tuszem - nałożyć więcej warstw i manipulować szczoteczką, by dobrze je rozczesać.
Kosmetyk nie osypuje się, nie rozmazuje, trochę odciska się na górnej i dolnej powiece. Nie jest wodoodporny.
Tak wyglądają moje rzęsy po jednej, dosyć grubej warstwie tuszu:
Podsumowując: My Secret Extreme Lash Mascara to kolejny kosmetyk, który należy dopisać do listy hitów za niską cenę. Polecam.
Całkiem ładnie wygląda :) Ja miałam kiedyś tusz z Bell za 9zł i był beznadziejny
OdpowiedzUsuńWygląda całkiem przyjemnie, będę o nim pamiętać :)
OdpowiedzUsuńNie lubię silikonowych szczoteczek. :< Co to za cień? Śliczny. :)
OdpowiedzUsuńja b. lubię silikonowe szczoteczki! masakra wygląda fajnie :) ja napisałam właśnie notkę o makijażowym niezbędniku, zapraszam Was serdecznie, dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńnie zadowoliłby mnie ten efekt...
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię takie szczoteczki :)
OdpowiedzUsuńRównież bardzo lubię ten tusz, jak i silikonowe szczoteczki - bardzo ładnie rozdzielają ;)
OdpowiedzUsuń