Co prawda najbardziej znanymi kosmetykami The Body Shop są ich masełka, ale będąc ostatnio w ich sklepie zdecydowałam się na balsam. Znajdował się on w kategorii "hity sprzedaży", postanowiłam sprawdzić dlaczego.
Kochamy składniki z niespodziewanych źródeł. Jak nasz przyciągający olej z dzikiej wiśni, wyciśnięty z wiśni porastających wzgórza otaczające historyczną Weronę we Włoszech. Dodaliśmy nawilżający olej z pozostałości produkcji dżemu. Więc możemy nazwać to historią ze szczęśliwym zakończeniem.
Opis producenta jest bardzo "poetycki". ;)
Kosmetyk zamknięty jest w butelce mieszczącej 250 ml. Z butelki wydobywamy go przy użyciu wygodnej pompki. Nie wiem, czy dobrze sprawdzi się przy końcówce produktu - jak dojdę do tego momentu - napiszę. Jego cena to 35 zł.
Kosmetyk pachnie... przepięknie! Zero chemii, nawet tej delikatnej, kosmetycznej, jak to nazywam. Ładny, słodki, delikatny zapach owoców. Trochę kojarzy mi się z wiśniowym jogurtem, ale chyba jeszcze bardziej z konfiturą z wiśni. :) Jest na prawdę urzekający, dosłownie uzależnia. Uwielbiam go i jest to chyba najpiękniejszy zapach kosmetyku, jaki kiedykolwiek wąchałam.
Balsam bardzo dobrze się rozprowadza. Jest dosyć wodnisty, dzięki czemu już mała jego ilość wystarcza na posmarowanie dużych obszarów ciała - na pewno będzie bardzo wydajny.
Produkt szybko wchłania się w skórę. Wystarczy kilka chwil i już nie ma po nim śladu. Nie trzeba trzeć go nie wiadomo jak długo. Jest to duża zaleta, zwłaszcza, gdy kąpiemy się przed wyjściem i zależy nam na czasie.
Przez chwilę po zaaplikowaniu, zanim do końca się wchłonie, miejsce posmarowane balsamem nieco się klei. Uczucie to przechodzi jednak bardzo szybko - na skórze nie zostaje tłusty film.
Sama skóra staje się bardzo miękka i delikatna, przyjemna w dotyku. Choć obecnie nie jest tak wysuszona jak w lecie, nawilżenie i tak jest odczuwalne. Dobrze działa na tzw wymagające obszary, tzn kolana i łokcie. Po jego użyciu są bardzo miękkie, a skóra - podobnie jak wszędzie - jest bardzo gładka. Działania na pięty nie próbowałam, bo jeszcze bym się zraziła, a przecież do stóp należy używać innych kosmetyków. ;)
Ponieważ kosmetyk ma o wiele lżejszą formułę niż wszelkiego rodzaju masła, nie jest, aż tak nawilżający jak one. Ale i tak jest dobrze.
Podsumowując: świetny balsam, piękny zapach i dobre działanie. Czego chcieć więcej? :) Polecam!
I pozdrawiam. ;)
chciałabym go mieć:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie mam dostępu do TBS, bo chętnie pooglądałabym te różne cudeńka :)
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoje zdanie :) W zupełności się zgadzam ;) Nabyłam ten balsamik jakiś czas temu na 19zł i jestem z niego również bardzo zadowolona:)!
OdpowiedzUsuńChciałabym go przetestować :) Nigdy nie miałam kosmetyku z BS
OdpowiedzUsuńmiałam malinowy lotion z tej serii i był do kitu :)
OdpowiedzUsuńOjjj kusi zwłaszcza zapachem:) Musze kiedyś kupić sobie jakieś masełko albo balsam z TBS ale jakoś zawsze łatwiej mi wywalać pieniądze na kolorówkę;)
OdpowiedzUsuńA ja polecam wypróbowac tańszy odpowiednik I Love...Cosmetics dostępne w Douglasie - 29 zł. i identyczne działanie.
OdpowiedzUsuńPomijając cenę, to i tak chyba preferuję bardziej ich masełka ;)
OdpowiedzUsuńKusisz tym balsamem! Ubóstwiam wszelkiego rodzaju wiśniowe zapachy!! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńja kupiłam ten balsam w promocji za 19zł. Niestety nie byłam z niego zadowolona;/ Za słodki zapach jak dla mnie. Pozostawia na krótko nawilżoną skórę.
OdpowiedzUsuń