Mimo że moja kolekcja liczy już trochę cieni Maca, dopóki nie otrzymałam tych, nie miałam ani jednej sztuki, która byłaby nowa! Przeważnie nabywałam je na wyprzedażach blogowych, albo aukcjach allegro. Co zabawne powyższej dwójeczki również nie wybrałam sama. Mimo więc, że za cieniami Mac szaleję od półtorej roku, jeszcze nigdy nie miałam możliwości wybrać odpowiadających mi odcieni z całej gamy kolorów.
Mimo tego ofiarodawca wstrzelił się z tymi kolorami wyjątkowo dobrze.
W paletce mamy dwa odcienie: Radial Pink o wykończeniu Frost i Shadowy Lady o wykończeniu Matt. Dwójka jest doskonale skomponowana - jaśniutki i delikatny liliowy fiolecik idealnie nadaje się do nałożenia na całą powiekę, zaś przybrudzony i dziwny fioleto-brąz znakomicie z nim współgra pozwalając odpowiednio podkreślić załamanie powieki.
Na temat jakości nie będę się wypowiadać, bo jest ona chyba znana każdemu. Obok Inglota to jedyne cienie, które wytrzymują na oku przez cały dzień nie wspierane nawet bazą. Jaśniutki Radial Pink trochę się pyli, ale przy odpowiednim pędzelku efekt ten da się zminimalizować niemalże do zera. Poza tym cienie nakłada się wygodnie, równomiernie i generalnie bardzo przyjemnie. :)
Jaśniejszy kolor napigmentowany jest średnio. Jest to dla mnie jak najbardziej zrozumiałe - jego zadaniem nie jest zmienianie koloru powieki, ale jej ujednolicenie i delikatne rozświetlenie. Shadowy Lady, mimo iż bardziej wyraźny, również - pod względem pigmenacji - pozostaje sporo w tyle za największymi perełkami Maca. Wydaje mi się, że i tutaj jest to zabieg celowy - ostatecznie jest to zestaw stworzony do wykonania delikatnego, dziennego makeupu, a nie wieczorowego i wampowatego. :)
Ogólnie bardzo zaprzyjaźniłam się z tymi cieniami, ostatnio często goszczą na mojej twarzy wraz z kredką z tego zestawu opisywaną tutaj (która swoją drogą jest znakomicie do nich dobrana ;)).
Tutaj swatche:
A tutaj makijaż z ich użyciem (proszę o wyrozumiałość, wrzucam go żeby zaprezentować kolory cieni, a nie żeby chełpić się jakimiś niesamowitymi umiejętnościami, bo takowych nie posiadam. I tak - pracuję nad tuszowaniem rzęs). Oprócz cieni na moim oku goszczą jeszcze kredka i tusz do rzęs z tego samego zestawu (pokazywałam go tutaj).
Fajne kolorki:)
OdpowiedzUsuńŚwietne kolorki do codziennego makijażu :)
OdpowiedzUsuńCienie ą fajne też je mam. Tylko coś nie za bardzo je widać na Twoich zdjęciach :(
OdpowiedzUsuńTrochę przekłamuje kolor tego ciemniejszego, w ogóle nie widać, że też jest fioletowy.
OdpowiedzUsuńAle co zrobić przy zimowym świetle. :)
Bardzo duzO slyszalam o cieniach z maca ale niestety nidy nie mialam okazji ich przetestowac bo szkoda mi troche kasy. Cienie z inglota vs cienie z maca ? Chodzi o pigmentacje, osypywanie sie, dlugosc trzymania sie na powiekach. ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne kolory! :) Wstyd się przyznać ale ja jeszcze nie miałam cieni z MACA :(
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news;*
idealna dwójka na dzień :)
OdpowiedzUsuńTen jasny cień bardzo ładnie wygląda :))
OdpowiedzUsuńten jasny odcien jest prze prze sliczny ! :)
OdpowiedzUsuń