Opisywany dziś kosmetyk, choć wszedł do sprzedaży zaledwie 2 tygodnie temu, już stał się niemal kultowy. ;) Polowała na niego połowa blogerek, na allegro znajduje się wiele ofert jego sprzedaży po cenach często bardzo zawyżonych. Dlaczego tak jest?
Co skusiło mnie do zakupu tego kosmetyku to fakt, że miał dawać efekt tafli bez drobinek. Czy spełnia swoje zadanie? Jak zobaczycie na poniższych zdjęciach - na dłoni/policzku - jak najbardziej. Jednakże kiedy spojrzę na palce, którymi wklepywałam go w te powierzchnie - widzę wytartą taflę i same drobinki. ;) Nie mam pojęcie dlaczego tak jest, ale tafla jest widoczna jedynie wówczas, gdy kosmetyku jest więcej.
Produkt zamknięty jest w zgrabnym opakowaniu z pompką (to ten rodzaj, który przy naciśnięciu wyciska produkt, jednocześnie podnosząc do góry tłok - co za tym idzie zawsze wykorzystamy kosmetyk do końca). Produkt jest bardzo kremowy, ma jednolitą konsystencję i wygodnie się rozprowadza. Na poniższym zdjęciu jest jedynie rozmazany - taki efekt nie jest możliwy do uzyskania na twarzy. ;) Chodzi mi o to, że nie należy się obawiać, że przy pomocy rozświetlacza zrobimy sobie krzywdę, bo jest bardzo "łatwy w obsłudze".
Trwałość - nie najgorsza. Nie powiem, że wytrzymuje na twarzy cały dzień, ale także nie znika po 2 godzinach. Wydaje mi się, że w przypadku tego rozświetlacza, ważna jest też technika nakładania. Ja nanoszę go na podkład i "zabezpieczam" pudrem (który również wydłuża jego trwałość, jak sądzę). Zauważyłam, że kiedy nakładam go na puder, zdarza mu się lekko zważać, robić plamy i świecić. Jednakże przy aplikacji, o której wspomniałam - wszystko jest OK.
Kosmetyk nie uczula mnie (choć czytałam, że kilka osób skarżyło się na to, że kosmetyk im nie służy), nie zapycha porów, generalnie nie mam z nim problemów. Od go kupiłam, używam go prawie codziennie. ;)
Podsumowując: rozumiem zachwyty i szczerze polecam. Jedyną jego wadą (za to ogromną) jest fakt, że jest praktycznie niedostępny. Wiedząc w jakie dni są dostawy, trafiłam na niego tylko raz (i też była to ostatnia sztuka). Myślę, że fakt, że produkt jest limitowany nie powinien oznaczać, że jest praktycznie niedostępny. Produkt limitowany mógłby - w mojej opinii - być doskonale dostępny jedynie przez krótki czas tak, by każdy zainteresowany mógł go nabyć.
Uwielbiam go
OdpowiedzUsuńnigdy go nie widziałam na żywo :D A patrzyłam za nim kilka razy...
OdpowiedzUsuńKażdy go zachwala.
OdpowiedzUsuńJa na szczęście nie mam problemu z jego kupnem- nawet nie zamierzam go kupić. : )
super jest ale masz racje co do tej dostepnosci, to ze cos jest limitowane nie oznacza, że prawie niedostępne...
OdpowiedzUsuńU mnie w Naturze jest ich sporo :)
OdpowiedzUsuńJutro po niego skoczę!
Ja nie używam rozświetlaczy, więc i ten mnie jakoś szczególnie nie interesuje. A efekt ciekawy.
OdpowiedzUsuńChciałam bym go kupić :(
OdpowiedzUsuńJa go raz użyłam i się zakochałam i na pewno już kupię drugie opakowanie na zapas oczywiście jak będzie:)
OdpowiedzUsuńfajny efekt daje :)
OdpowiedzUsuńja go nie mam jak zdobyć ale mam bardzo podobny rozświetlacz przynajmniej jeśli chodzi o efekt jaki daje :)
Ja niestety nie miałam okazji go dorwać w żadnej Naturze :<
OdpowiedzUsuńcudowne glow :)
OdpowiedzUsuńhehe , ja mam tak samo jak laleczka
OdpowiedzUsuńWczoraj do mnie trafił, dzisiaj testowałam go po raz pierwszy i już wiem, że go uwielbiam!
OdpowiedzUsuńW Niemczech nie ma problemu z dostępnością. Byłam dzisiaj w Rossmannie i cała edycja limitowana stała grzecznie na półce bez żadnych braków. Najwidoczniej w Polsce nie wierzą w to, że te edycje się sprzedadzą i malutko zamawiają, żeby im nie zalegało w magazynie?
OdpowiedzUsuńmuszę go mieć :)
OdpowiedzUsuń