NYX: Tweed - pomadka

Dziś kilka słów o jednej z trzech posiadanych przeze mnie szminek NYX. Recenzje poprzednio recenzowanych możecie znaleźć tutaj: Peach Bellini i Narcissus. Jeżeli czytałyście moje poprzednie notki, wiecie, że pomadki są bardzo nierówne - dlatego piszę o nich w oddzielnych notkach.

Tweed to piękny, neutralny odcień, idealny na codzień. Na zdjęciach wyszedł dość mocno pomarańczowo, w rzeczywistości jest bardziej cielisty, zbliżony do tej z Vipery, którą opisywałam tutaj. Jakoś nie wpadłam na umieszczenie zdjęcia porównawczego... może zrobię to jutro. ;)

Opakowanie - identyczne jak w pozostałych przypadkach. ;) Nie będę się powtarzać, napiszę więc tylko, że bardzo mi się podoba. Lubię ich kształt, prostotę, oraz szatę graficzną. Fajnym pomysłem jest też umieszczenie próbki koloru z jednej strony - dzięki temu od razu widzimy, czy dana pomadka interesuje nas w choćby niewielkim stopniu. 

Pomadka - z tego co wiem - nie jest dostępna w naszych sklepach (choć może się mylę ;)). Na allegro jej cena to około 13-18 zł, w zależności od sprzedawcy.

A teraz kilka słów o Tweedzie samym w sobie. Pomadka jest kremowa, równie miła w zetknięciu z ustami, jak Narcissus. Nie ma tego tępego uczucia malowania ust świeczką, którego doświadczamy malując się Peach Bellini. Ust sama w sobie nie wysusza, ale jeżeli mamy na nich jakieś niedoskonałości szminka - niestety - je podkreśli. Szminka nie nakłada się równomiernie - jeżeli nałożymy ją sztyftem i nie będziemy nic robić, efekt będzie jako-taki, jednak kiedy potrzemy jedną wargę o drugą, "poprzesuwa" nam się zbierając w jednym miejscu, a znikając z innego.

Tak kolor prezentuje się na dłoni:

Generalnie - na pewno jest lepsza od Peach Bellini, ale od Narcissusa jednak gorsza. Nie zniechęcam się jednak - kolory są tak cudowne, że na pewno skuszę się jeszcze na kilka. ;)

Spójrzcie jak prezentuje się na ustach:

Podsumowując: jak zwykle: olbrzymi wybór cudnych kolorów, estetyczne opakowania i nierówna (tym razem przeciętna) jakość. Gdybym miała wystawić ocenę w skali szkolnej, byłoby to 4.

Małe pytanie do Was: czy byłybyście chętne na mini-konkurs, w którym nagrodą byłaby paletka z LE Essence Vampire's Love i puder z tej edycji, które zostały wykorzystane do recenzji na moim blogu, a poza tym są nietknięte? Dajcie znać w komentarzach!