Dziś zrecenzuję produkt, który na większości blogów, na których czytałam jego opis cieszył się bardzo pochlebnymi opiniami. Mowa o pudrze wyrównującym koloryt cery Complexion Perfection.
Na puder składają się 4 kostki w różnych kolorach, z których każda ma inne zadanie. Niebieski ma neutralizować wszelkie "zapomarańczowienia" (trudno było mi nazwać to w bardziej poprawny sposób ;)), różowy - szarości (a więc ożywiać cerę) zaś zielony i żółty mają się zająć zaczerwieniami. Do zadań żółtego należy dodatkowo rozjaśnianie naszej twarzy.
Powyższe informacje to parafraza opisu ze strony producenta.
Produkt jest zamknięty w czarnym, solidnym, nie rzucającym w oczy opakowaniu. Jest ono dosyć duże, nie ma żadnych problemów z zamknięciem, można zatem nosić je w torebce bez obaw, że się otworzy i pobrudzi nam wszystko. W środku znajduje się duże, wyraźne lusterko, które dobrze nadaje się, jeżeli już nie do robienia makijażu, to na pewno do poprawek w ciągu dnia.
Kolory na skórze niespecjalnie różnią się od siebie, do tego stopnia, że nie potrafię powiedzieć, na którym palcu na zdjęciu powyżej znajduje się który kolor. Nie jest to jednak istotne, ponieważ i tak używanie produktu polega na wymieszaniu kolorów. ;)
Kilka słów o działaniu. Produkt bardzo dobrze rozprowadza się na skórze. Nie zapycha porów, sprawia, że skóra jest bardzo gładka. Kosmetyk dobrze matuje, nie mam co prawda jakichś olbrzymich problemów z błyszczeniem twarzy, ale w moim wypadku dobrze zaaplikowany "starcza" na mniej więcej 6-8 godzin. Po tym czasie konieczne są poprawki, nie są one jednak jakimś olbrzymim problemem, ponieważ puder schodzi równomiernie, a jego formuła jest lekka. Nie ma tutaj mowy o sytuacji, w której w naszym makijażu widać warstwy, czy - jeszcze gorzej - placki. Puder jako tako nie zmienia koloru cery, jednak grubsza jego warstwa, bieli (nie wyobrażam sobie zatem nakładania go gąbeczką). W związku z tym nie polecam go osobom o ciemnej karnacji.
Wg producenta kolejnym zadaniem kosmetyku jest wchłanianie nadmiaru sebum i z tym w 100% się zgadzam.
Do minusów produktu należy na pewno dostępność. Kilka sklepów internetowych wprowadziło, co prawda, do swojej oferty kosmetyki e.l.f., ale ceny są znacznie wyższe niż na stronie firmy. Za puder zapłacimy na niej bowiem 3 dolary, a w sklepach internetowych nadal co najmniej 20 zł.
Drugim minusem jest wydajność. Używam go od 8 lipca, a więc niecały miesiąc (a muszę nadmienić, że w wakacje nie maluje się codziennie), a już "sięgnęłam dna", co widać na powyższym zdjęciu.
Ponadto pozostaje fakt bielenia skóry, co w zasadzie (w mojej opinii) ogranicza krąg odbiorców pudru do osób z jasną karnacją, a inna wersja kolorystyczna nie występuje.
Podsumowując: e.l.f. Studio Tone Correcting Powder jest dobrym produktem. Nie jest to na pewno puder idealny, ale bardzo przyjemny w użytkowaniu. Mogę zdecydowanie polecić go wszystkim osobom o dosyć jasnej cerze, bo ze swoich zadań wywiązuje się co najmniej dobrze.
świetna recenzja, zastanawiam się dlaczego zużycie pudru jest tak duże...
OdpowiedzUsuńsłyszałam właśnie, że te pudry są bardzo mało wydajne...
OdpowiedzUsuńehh ta dostępność ...
OdpowiedzUsuńTez go mam i wlaściwie zgadzam się z całą recenzją:). Ja zamiawialam jeszcze w cudownych czasach kiedy ze strony angielskiej wysyłali do PL...
OdpowiedzUsuńTeż uważam ,że nieco bieli i jest strasznie nie wydajny;)
Hej! :) Mam pytanko: czy ten puder w Twoim przypadku wyrównuje koloryt cery? Bo nie znalazlam informacji na ten temat w Twojej recenzji.
OdpowiedzUsuń