Przedmiotem dzisiejszej recenzji jest tusz do rzęs, którego aktualnie używam. Używam go trochę z lenistwa, bo nie chce mi się rozejrzeć za jakimś nowym. A muszę przyznać, że za cenę tego dziś opisywanego na pewno udałoby mi się znaleźć jakiś lepszy.
Trudno jest znaleźć mi gdziekolwiek jakiś opis produktu pochodzący od producenta. Na stronie znajdujemy jedynie informację, że szczoteczka "Millionizer"jest niezwykle gęsta i, że pozwala uzyskać efekt miliona rzęs, oraz że tusz posiada specjalny dozownik umożliwiający optymalne dozowanie tuszu bez nadmiaru, bez grudek. Poniżej zdjęcie wspomnianej szczoteczki:
Ponadto na opakowaniu znajduje się naklejka, która zawiera bardziej hasło reklamowe, niż opis, a konkretnie głosi: Efekt miliona rzęs. Rzęsy 3 razy grubsze, jak zwielokrotnione. Opakowanie zawiera 9 ml tuszu, w Rossmanie zapłacimy za niego ponad 50 zł, natomiast w Douglasie płaciłam ostatnio 42 zł.
Opakowanie jest złote i zdecydowanie rzuca się w oczy. Pisałam już, że nieprzesadnie przepadam za tym kolorem, a co za tym idzie również samo opakowanie podoba mi się średnio. Zdecydowanie bardziej wolę prostotę i klasykę. Do tego obecnie posiadany przeze mnie egzemplarz tuszu posiada dziwne mazy (mniej więcej w okolicach słowa "million", dobrze widać to na pierwszym zdjęciu), czego nie zauważyłam na poprzednich. Wątpię, żeby zmiana designu poszła w tę stronę, sądzę zatem, że jest to wada fabryczna.
Co mogę powiedzieć o samym kosmetyku? Zgodzę się, że dozownik spełnia swoje zadanie - szczoteczka nabiera tyle tuszu ile potrzeba. Dość, by umalować nim rzęsy jednego oka, dostatecznie mało, by uniknąć (o tyle o ile - przy mniejszej jego ilości) grudek i nadmiernego sklejania.
Konsystencja tuszu jest raczej standardowa.
Pierwsza warstwa kosmetyku nie daje zjawiskowych efektów. Owszem, wyciąga spojrzenie, podkręca, odrobinę wydłuża i pogrubia rzęsy, a także dobrze je przyczernia. Ale generalnie nawet dla mnie (a nie jestem fanką jakichś superwyrazistych rzęs w makijażu, jaki noszę na codzień) efekt ten jest przeciętny. Dopiero po nałożeniu drugiej warstwy dostrzegamy obiecywane zagęszczenie rzęs. Dochodzi do tego dodatkowe ich podniesienie i wywinięcie, oraz - niestety - sklejanie. Efektu ekstremalnego wydłużenia nie ma, ale producent nie obiecuje tego.
Trzecia warstwa to już dla mnie zbyt wiele. Rzęsy sklejają się wówczas do tego stopnia, że bez ich rozczesania nie wyglądają estetycznie (a na codzień nie mam niestety czasu na tę dodatkową czynność). Pojawiają się również grudki. Trzeba jednak przyznać, że wówczas oko jest już bardzo wyraziste.
W ciągu dnia tusz nie kruszy się i nie rozmazuje - spokojnie wytrzyma na rzęsach do wieczora.
Pierwsza warstwa
Druga warstwa
Trzecia warstwa
Podsumowując: tusz jest dobry, ale nie rewelacyjny. Skleja rzęsy, a także (przy większej jego ilości) pozostawia grudki. Gdyby kosztował on połowę mniej byłoby to do wybaczenia. Jednak wydając prawie (lub ponad) 50 zł oczekuję kosmetyku, który nie pozostawia takiego efektu.
maaatko... wg mnie efekt jest straszny :( a zastanawialam sie wlasnie w poniedzialek czy by go nie kupic.. w koncu postawilam na Max Factora. Nie zaluje ;)
OdpowiedzUsuń"posiada dziwne mazy (mniej więcej w okolicach słowa "million"" nie wiem czemu rozbawiło mnie to zdanie:D:D
OdpowiedzUsuńWidać na zdjęciach, że skleja..czyli ogólnie nie funduje nam tego miliona;)
Jak się rozczesze to wygląda lepiej, wrzuciłam taki, żeby pokazać jak wychodzi sam w sobie. ;)
OdpowiedzUsuńale kłamiecie efekt jest całkiem inny mam go jest świetny polecm wogóle nie skleja rzes
OdpowiedzUsuńty może masz takie rzęsy i na nich tak wychodzi ale wątpie to nap[ewno po innym tuszu do rzes ten jest świetnu i naprawde polecam
OdpowiedzUsuńCzyli, że wrzuciłam zdjęcie jednego tuszu pod notką dotyczącą innego? Nie wiem gdzie tu sens. ;)
Usuń