Mimo iż obiecałam sobie, że na jakiś czas koniec u mnie z lakierami, tym z najnowszej limitki Essence nie mogłam się oprzeć. Początkowo kupiłam jedynie ten, który widzicie powyżej, ale będąc dzisiaj w drogerii znalazłam pełniutki stand i nie mogłam się oprzeć, więc wzięłam kolejne dwa (ich zdjęcie na dole notki). Nie wykluczam, że wrócę się również po wersję fioletową. :)
Co tak spodobało mi się w tym lakierze? Oczywiście kolor! Uwielbiam czerń na paznokciach, a tutaj dodatkowo mamy brokat, który wygląda naprawdę fantastycznie. Brokat jest bardzo drobny, więc i efekt na paznokciach uzyskujemy delikatny.
Dodatkowym plusem tego lakieru jest fakt, że zastyga na paznokciach jednolitą masą - jest gładki i poszczególne kryształki nie wystają ponad warstwę emalii drapiąc i będąc nieprzyjemnymi w dotyku nawet wówczas, gdy nie zabezpieczymy powierzchni bezbarwnym topem.
Maluje się przyjemnie, co ciekawe wystarczą dwie warstwy. Uwielbiam to, że kolor bazowy tego lakieru jest na tyle kryjący, że można go nosić solo. Bardzo lubię mieć brokatową warstewkę na paznokciach, a jednocześnie nie mam cierpliwości, by do standardowych dwóch porcji emalii dokładać jeszcze trzecią celem ich roziskrzenia (a spotkać stuprocentowo kryjący lakier z brokatem w ciemnym kolorze nie jest tak znowu łatwo ;)).
Pędzelek też wygodny, włosy nie wychodzą, szeroki jest akurat. Jednak co Luksemburg (miejsce produkcji ;)) to Luksemburg. ;)
Proszę mi nie dogadywać z tymi skórkami, pociapranymi paznokciami i ogólnym brakiem zdolności malarskich. Ja sama świetnie wiem, że idzie mi to mizerniutko, ale trening czyni mistrza (przede mną jeszcze długi :P), zobaczycie, że kiedyś będę malować ładnie, a póki co osobom o słabych nerwach odradza się oglądanie tych drastycznych zdjęć. :) Wrzucam te przerażające fociszcza tylko i wyłącznie dlatego, że ten lakier podoba mi się BARDZO, a nie mam możliwości zaprezentować go w inny sposób.
A tutaj dodatkowe dwa które nabyłam. Mamy więc od lewej złoty numer 03 A piece of forever, następnie granatowy 01 Jacob's protection i pokazywany powyżej 04 Edward's love. Jedyny, którego nie mam przypomina swoich ciemnych kolegów z tą jednakże różnicą, że jego barwą bazową jest fiolet.
Jak Wam się podoba?
Środkowy jest cudny, aż się przejdę i zobaczę czy u mnie jeszcze coś zostało :)
OdpowiedzUsuńmnie sie podoba :)
OdpowiedzUsuńKurczę a u mnie tej limitki ńie uświadczysz...
OdpowiedzUsuńMam właśnie ten lakier na paznokciach :) Wszystko pięknie tylko trochę musiałam się pomęczyć z tym gigantycznym pędzelkiem :)
OdpowiedzUsuńśliczny przypomina mi kolor z OPI
OdpowiedzUsuńKupiłam sobie Edward's Love i Jacob's Protection, obydwa już nosiłam (Jacoba mam obecnie) i szalenie mi się podobają :) Lakiery mają podobną formułę do tych z zeszłorocznej Vampire's Love, a to są chyba moje ulubione lakiery...
OdpowiedzUsuńPodoba się bardzo, chyba jest najlepszy z tej trójki ;)
OdpowiedzUsuńjaka szkoda, że u mnie nigdzie nie można dostać kosmetyków z Essence... W Rossmannie do teraz leżą jakieś resztki z limitki Miami Roller Girl ;x
OdpowiedzUsuńpokazuj szybciutko ten srodkowy, ja ciagle sie nad nim waham :P
OdpowiedzUsuńnieźle wygląda. dla mnie jednak za ciemny. zrobiłabym nim jakieś wzorki :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam lakiery ale u mnie na jakis czas koniec z nimi
OdpowiedzUsuńNie mogę dogadać się z tym kolorem i widzę, że u Ciebie przy skórkach jest podobnie :/ a z fioletem z tej serii nie było żadnych problemów.
OdpowiedzUsuńMuszę dolać rozcieńczalnika do lakierów, może będzie lepiej. Oby.
Wygląda ładnie ale ja już mam podobny więc nie kupię :) PS. Masz śliczne pazurki :)
OdpowiedzUsuńprzepiękny :)
OdpowiedzUsuńmi nie podoba się. :(
OdpowiedzUsuńNajbardziej podoba mi się odcień związany z Jacobem :)
OdpowiedzUsuńciekawy ten lakier :D jednak ten niebieski bardziej mi sie podoba :D
OdpowiedzUsuń